"W 2005 roku zadzwonił do mnie Jarosław Kaczyński, żebym poparła absolutorium Lecha Kaczyńskiego, kiedy byłam w Radzie Warszawy" - oznajmiła w TVN24 posłanka PO Julia Pitera.

Reklama

Pitera wspomina czasy, kiedy faktycznie była bardzo ważna dla PiS. Jako radna niezależna w 60-osobowej radzie stolicy od początku była kuszona przez obóz Lecha Kaczyńskiego. Cena Pitery poszybowała w górę, gdy przed prestiżowym dla prezydenta Warszawy głosowaniem nad absolutorium budżetowym - czyli poparciem radnych dla polityki finansowej Kaczyńskiego - PiS nie mógł znaleźć większości w radzie.

Obóz Kaczyńskiego zebrał 30 głosów. Potrzebował przynajmniej 31. Wtedy to - według Pitery - propozycję złożył jej brat prezydenta Jarosław Kaczyński. Według posłanki, zaproponował jej wycofanie z sądu apelacji w jej sprawie. Pitera broniła się wtedy przed zarzutami przekrętów przy wykupie mieszkania w stolicy. Sprawę w sądzie wygrała, jednak PiS złożył apelację. Według posłanki, wycofanie opelacji miało być zapłatą za poparcie Lecha Kaczyńskiego.

Pitera odmówiła i Lech Kaczyński głosowanie przegrał. "Ja się nie odzywam do premiera od tamtego czasu. To był szantaż" - tłumaczyła w TVN24 Pitera. Wyjaśniła też swój sprzeciw wobec polityki Lecha Kaczyńskiego tym, że wszedł on w koalicję z "układem warszawskim", czyli z byłymi ludźmi PO, których Kaczyński oskarżał o przekręty w Warszawie. Ci radni po rozstaniu z Platformą zaczęli popierać PS.

Posłanka powiedziała w TVN24, że ma dwoje świadków rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim. Nie obawia się więc ewentualnego procesu w trybie wyborczym.

Jarosław Kaczyński powiedział, że nigdy nie proponował Piterze wycofania pozwu w zamian za poparcie absolutorium dla jego brata.

"Znam panią poseł od dawna. Kiedyś nawet się lubiliśmy. Namawiałem ją tylko, żeby nie wchodziła w układ z SLD. Niestety ona weszła w ten uklad i to ona powinna się tego wstydzić. Ja nie mam żadnego powodu" - powiedział premier.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Dudziński nazywa rewelacje Pitery insynuacją. Zarzucił też Piterze związki z zatrzymaną przez CBA posłanką Beatą Sawicką. Powołując się na informacje mediów, poseł PiS powiedział, że po zatrzymaniu Sawicka zadzwoniła najpierw właśnie do Julii Pitery i Grzegorza Schetyny. I zażądał od posłanki PO wyjaśnień.