O tym, że pułkownik Ocieczek zdradził państwową tajemnice, prokuratorzy dowiedzieli się przypadkiem, przy okazji śledztwa w sprawie korupcji byłego ministra sportu Tomasza Lipca. To on ujawnił, że wiceszef ABW wraz z innym funkcjonariuszem ABW Tomaszem Malarzem, oddelegowanym do Ministerstwa Sportu, pokazywali mu stenogramy podsłuchów rozmów szefostwa jednego z COS na południu Polski. Rozmowy te dotyczące ustawiania przetargu.
Fakt przeglądania stenogramów przez Lipca nie został nigdzie odnotowany. Prokuratorzy uznali, że przypomina to głośną aferę starachowicką i zaproponowali zatrzymanie Ocieczki i Malarza. Sprzeciwiła się temu ich przełożona. W odpowiedzi prokuratorzy zaczęli wymawiać pracę. Konsekwencją była dymisja Janickiej.
Pułkownik Ocieczek, który z ABW zdążył już przejść do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, jest oburzony porównaniem z aferą starachowicką. Potwierdza, że spotykał się z Lipcem, ale nie przypomina sobie, by pokazywał mu stenogramy podsłuchów.
Czyżby szykowała się druga afera starachowicka? "Rzeczpospolita" ujawnia, że w październiku warszawscy prokuratorzy chcieli aresztować wiceszefa ABW Grzegorza Ocieczka, którego podejrzewali o zdradę tajemnicy państwowej. Kiedy sprzeciwiła się temu ich szefowa Elżbieta Janicka, śledczy podali się do dymisji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama