W rozmowie z PAP Zdrojewski przyznaje, że po wyborach jest czas na spore zmiany w Platformie Obywatelskiej i walka o zatrzymanie przy sobie jak największej liczby wyborców, którzy oddali głos w II turze na Rafała Trzaskowskiego. Przyznaje też, że choć szeroka formuła opozycji to dobry pomysł, to nie sprawdziła się ona w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Reklama

PAP: Sytuacja Platformy Obywatelskiej w czasie kampanii prezydenckiej była trochę rollercoasterem...

Bogdan Zdrojewski: To prawda.

PAP: Wydawało się w pewnym momencie, że wszystko jest stracone - sondaże nie dawały szans Małgorzacie Kidawie-Błońskiej na wejście do II tury. Wydawało się, że dla was te wybory będą kompletną porażką, a mimo wszystko coś się jednak udało. Spowodowała to zmiana kandydata na Rafała Trzaskowskiego, który zdobył 10 milionów głosów.

Reklama

B.Z.: Są uczucia sprzeczne, bo z jednej strony pewna satysfakcja odzyskania znacznego fragmentu elektoratu i też takie pełne przekonanie, że Rafał Trzaskowski wykonał jednak potężną pracę i ta zmiana była opłacalna. Ale jest też poczucie niedosytu, bo nie ma jednak tego sukcesu, zabrakło kilkaset tysięcy głosów, a druga rzecz to wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że Rafał Trzaskowski musiał zachować dystans do Platformy, żeby pozyskiwać nowy elektorat, a to oznacza, że on wzmacniał Platformę, a nie Platforma jego. Platforma była ważna, natomiast nie wystarczająca, żeby uzyskać wynik tak dobry, jak uzyskał Trzaskowski.

PAP: Mówi się o takim elektoracie "pożyczony", czyli trochę wyborców Lewicy, trochę od PSL, trochę od Szymona Hołowni, ale też i od Konfederacji.

B.Z.: Pełna zgoda

PAP: Będzie problem, żeby go zatrzymać?

B.Z. To jest wyzwanie, oczywiście, ale jestem przekonany, że jest to wyzwanie do zrobienia, do zrealizowania, bo trzeba pamiętać o dwóch elementach: po pierwsze będziemy się starali ten elektorat PO twardy, dziś dwudziestoparoprocentowy wzmocnić, poszerzyć i tu jest - jak się okazuje - spora rezerwa, ale z drugiej strony potwierdzić pozycję Platformy na tym rynku opozycji i to się zdecydowanie udało, jest tu bez wątpienia pewien sukces i teraz ważne jest, żeby nie tyle go skonsumować, bo o tym mowy nie ma, ale żeby go nie stracić.

PAP: Na jesień będzie budowana Platforma-bis?

Reklama

B.Z.: Platformie potrzebna jest jednak spora zmiana. Ona się po części dokonała na tym szczeblu głównym, czyli pojawił się Borys Budka, natomiast on nie miał czasu na to, aby zająć się samą Platformą, bo natychmiast dostał zadanie niezwykle trudne, czyli kampania wyborcza w czasach koronawirusa i z drugiej strony dokonanie tej zmiany kandydata, jak i również budowanie mu określonego zaplecza.

Teraz musi powrócić do tego zadania, które określił w swojej kampanii na szefa Platformy - tam było kilka ważnych zobowiązań i w tej chwili wszyscy będą czekać w jakim kierunku ma zmierzać Platforma, jak ma wyglądać ten podstawowy staff pracy zespołów - to jest najbliższych kilka miesięcy.

PAP: Teraz PO powinien prowadzić tandem Budka-Trzaskowski, on powinien się wyłonić?

B.Z.: On już się wyłonił, bo mandat Trzaskowskiego jest niezwykle silny, natomiast trzeba pamiętać, że on musi wrócić do Ratusza i wypełniać funkcję prezydenta Warszawy. Bez wątpienia na skutek tej kampanii, sposobu jej prowadzenia, stał się naturalnym liderem samorządowej Polski, tej opozycyjnej wobec rządu. Ja spodziewam się, że rząd z racji kłopotów finansowych, będzie na samorządy przerzucał spore ciężary. Zadanie w związku z tym Rafała Trzaskowskiego i całej opozycji, w tym PO, będzie bronić tych samorządowych. To nie będzie zadanie łatwe, ale jedno z najszybciej się pojawiających.

PAP: A pomysł, żeby to Trzaskowski zastąpił Budkę?

B.Z.: Nie ma takich pomysłów.

PAP: Były szef PO Grzegorz Schetyna wywołał w poniedziałek temat, aby opozycja pod wspólnym szyldem szła do wyborów parlamentarnych za trzy lata. Co pan na to? To jest realne?

B.Z.: Ten wspólny szyld nie sprawdził się w wyborach do Parlamentu Europejskiego, bo beneficjent był tylko jeden - Sojusz Lewicy Demokratycznej. Straciła Platforma, stracił PSL, więc wspólny szyld, ale ważne jest - jakim kosztem.

Uważam, że budowanie szerokiej formuły to dobry kierunek, ale musi być on budowany na kompletnie innych zasadach niż budowany wtedy, kiedy był budowany w wyborach do Parlamentu Europejskiego, czy próbowano go budować też do sejmików, gdzie niestety te samorządowe wybory wygrywaliśmy głównie tam, gdzie mieliśmy własnych, silnych liderów pod których podpinali się inni, a nie odwrotnie.