Zapytany w poniedziałek w Programie Trzecim Polskiego Radia o zapowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego zmiany w rządzie oraz w strukturach PiS, Brudziński - europoseł i wiceprezes PiS - zapewnił, że nie myśli o sobie w kategoriach następcy Kaczyńskiego.

Reklama

Pytany, czy PiS oraz Zjednoczona Prawica mogłyby funkcjonować bez Kaczyńskiego odpowiedział, że "nie".

Dzisiaj zarówno PiS, jak i Zjednoczona Prawica bez Jarosława Kaczyńskiego rozpadną się jak domek z kart. Gwarantem trwania tej koalicji, również mojej własnej partii, jest osoba naszego lidera - powiedział polityk PiS.

Brudziński przekonywał, że partia może "wisieć" "na jednym człowieku" do momentu, kiedy nie przejdzie tzw. depersonalizacji. Są partie polityczne na polskiej scenie, które ten proces przeszły. PiS (...) nie jest partią, która przetrwałaby, szczególnie w strukturze Zjednoczonej Prawicy po zmianie lidera - stwierdził.

Ten proces jest jeszcze przed nami, oczywiście on będzie musiał nadejść. Dzisiaj, z punktu widzenia pewnej taktyki i racjonalności politycznej, byłoby czymś skrajnie nieodpowiedzialnym, gdybym namawiał czy sugerował (...) do działania tych, którzy chcieliby zmiany przywództwa w naszym obozie. Ta zmiana, w sposób oczywisty musiałaby oznaczać dezintegrację naszego obozu - powiedział Brudziński.

Zaznaczył, że od wielu lat "stoi u boku" Kaczyńskiego i życzyłby sobie takiej świeżości umysłu i siły charakteru, jakimi dysponuje obecnie prezes PiS.

Ci pięćdziesięciolatkowie, którym być może, a nawet na pewno niektórym roi się w głowie chęć zmiany przywództwa, muszą uzbroić się w cierpliwość. Jarosław Kaczyński jest i - jestem przekonany, że zdecydują tak delegaci na kongres PiS jesienią - pozostanie jako nasz lider - powiedział Brudziński.