"Jeżeli stawia się politykowi zarzuty o śmiesznym charakterze, jeżeli z tego rodzaju sprawy usiłuje się zrobić zarzut karny, to my wracamy do czasów inwigilacji prawicy, do pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. A ja tego właśnie najbardziej się obawiałem" - mówił Lech Kaczyński.

Reklama

"Tę sprawę rozumiem tak - z jednej strony to jest akt zemsty. Bo za czasów naszych rządów też uprzywilejowani ludzie musieli się bać. Z drugiej strony jest tak, że rządzący próbują udowodnić, że było dokładnie tak, jak oni mówili. Otóż było zupełnie inaczej" - podkreśił prezydent Lech Kaczyński w TVP INFO.

Płocka prokuratura zarzuca byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, że zawiózł prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie mafii paliwowej do Jarosława Kaczyńskiego. Prokurator zapoznał prezesa PiS ze szczegółami postępowania.

Kaczyński nie był wtedy jeszcze premierem, a tylko szefem Prawa i Sprawiedliwości. Ale był również członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która zajmowała się kwestią bezpieczeństwa energetycznego Polski. To jednak nie przekonuje płockiej prokuratury, która uważa, iż Ziobro złamał w ten sposób prawo i wnioskuje o odebranie mu immunitetu.