Wiceministrem, ministrem, ale również i premierem się bywa – podkreśla polityk Solidarnej Polski. Kowalski zaznacza, że prawica zawsze wygrywała wybory wiarygodnością i przypomina, że to powinno być podstawą w jego obozie.

Reklama

Poróżniła nas walka o suwerenność energetyczną Polski

A nie obiecywaliśmy likwidacji kopalń, nie obiecywaliśmy wzrostu cen energii i ciepła, nie obiecywaliśmy miękkiej postawy wobec Brukseli w kontekście polityki klimatycznejwylicza Gość Radia ZET. Były wiceminister dodaje, że zaostrzenie polityki klimatycznej w grudniu 2020 to była samodzielna decyzja premiera, choć „w programie PiS jest dokładnie coś odwrotnego – poluzowanie polityki energetycznej”.

W 2019 obiecywałem walkę o suwerenność energetyczną Polski, żeby uniezależniła się od gazu i ta kwestia nasz poróżniła z przyjaciółmi z Prawa i Sprawiedliwości – mówi Janusz Kowalski.

Pytany o to, dlaczego Solidarna Polska nie wyjdzie z rządu, skoro w tak wielu kwestiach różni się z koalicjantem, polityk odpowiada, że program Zjednoczonej Prawicy jest realizowany w 70 proc., a co do reszty, jego partia jest otwarta na merytoryczną dyskusję z PiS. – Poza tym alternatywa jest dramatyczna – dodaje. Pozostanie w rządzie podyktowane chęcią zatrzymania stołków? - Moja dymisja jest najlepszym dowodem na to, że nie o posady chodzi. Gdyby chodziło o posady, to siedziałbym cicho, połykałbym własny język, zmieniałbym zdanie i udawałbym, że decyzje ws. zaostrzenia polityki klimatycznej są w porządku – komentuje Janusz Kowalski.