"Sytuacja, z którą się mierzymy, jest bez precedensu. Jesteśmy świadkami próby wywołania wielkiego ogólnoeuropejskiego kryzysu migracyjnego przez reżim Łukaszenki, który wybrał granicę polsko-białoruską do dokonania prowokacji polegającej na popychaniu nielegalnych migrantów ku granicy Polskie i całej Unii Europejskiej" - napisał w środę na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.
Stawiamy - zaznaczył premier - zdecydowaną tamę tego rodzaju prowokacjom; będziemy robić wszystko, by Polska pozostała krajem bezpiecznym dla jej obywateli.
Stan wyjątkowy
Od czwartku w przygranicznym pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Przedstawiciele rządu uzasadniają konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową" oraz rosyjskimi ćwiczeniami wojskowymi Zapad, które rozpoczną się 10 września.
Morawiecki w poniedziałek przestrzegał przed potencjalnymi prowokacjami ze strony Białorusi i Rosji. Według niego słyszane były wybuchy po stronie białoruskiej, blisko granicy z Polską.
W poniedziałek wieczorem większość sejmowa nie poparła uchwały znoszącej stan wyjątkowy jako nieuzasadniony sytuacją w kraju. Zgodnie z konstytucją stan wyjątkowy można wprowadzić, gdy w sytuacjach szczególnych zagrożeń środki konstytucyjne są niewystarczające.