Wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego wydaje się być bardzo przekonany o prawdziwości swojej deklaracji dokonanej na antenie Radia ZET. Nie zbiły go z pantałyku nawet słowa szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego: "To jakaś kpina ze strony Waszczykowskiego".
Jeszcze przed południem w TVN 24 premier Donald Tusk zdementował słowa Waszczykowskiego. W programie "Kawa na ławę" stwierdził, że "Waszczykowski po raz kolejny mija się z prawdą i prezentuje punkt widzenia innego państwa". Tusk dodał, że pierwszeństwo ma "lojalność wobec własnego państwa" i że rząd nie będzie w sprawie tarczy postępował tak, by jej ewentualna instalacja była zgodna z interesem Rosji lub USA.
Czy ktoś jeszcze rozumie o co chodzi? Po przeprowadzonej kilka dni temu rozmowie telefonicznej Lecha Kaczyńskiego z Barackiem Obamą, szef Kancelarii Prezydenta ogłosił, że jest zapewnienie ekipy, która obejmie rządy w USA, iż tarcza antyrakietowa w Polsce powstanie.
Niedługo trzeba było czekać, by najpierw minister Michał Kamiński, a później sam prezydent Kaczyński zdementował te słowa, a Piotr Kownacki przyznał, iż mijał się z prawdą. Aby wyjasnić, o co chodzi, do Lecha Kaczyńskiego zadzwonił jeszcze potem wiceprezydent-elekt Joseph Biden.
Po tym incydencie Barack Obama zakazał swoim doradcom wypowiadać się na temat polityki, jaką będzie prowadził po zaprzysiężeniu na amerykańskiego prezydenta 20 stycznia 2009 roku.
Wiceszef BBN negatywnie ocenił też w Radiu ZET wypowiedź prezydenta Francji o tarczy antyrakietowej. Nicolas Sarkozy powiedział po spotkaniu z rosyjskim przywódcą Dmitrijem Miedwiediewem, że USA nie powinny rozmieszczać elementów tarczy w Poslce i Czechach. Potem się jednak z tego wycofał oświadczając, że każdy kraj ma prawo decydować czy chce u siebie amerykańskiej tarczy, czy też nie.
"Chcemy wyjaśnień od strony francuskiej dlaczego takie pomysły padły. Mamy do porozmawiania z dyplomacją francuską" - mówił Witold Waszczykowski.