Szef gabinetu politycznego premiera odrzuca oskarżenia, że za każdym razem, gdy coś dzieje się ważnego, to premiera nie ma w kraju. "To jest nieprawda. Premier jest. Przerwał urlop, był w Bratysławie, żeby porozmawiać z szefami rządów krajów najbardziej zagrożonych tym kryzysem" - wyjaśniał Sławomir Nowak w "Kontrwywiadzie" RMF FM i "Newsweeka".

Reklama

Jeden z najbliższych współpracowników premiera zapewnia, że szef rządu wcale nie musi być cały czas w Polsce, by zajmować się sprawami ważnymi dla naszego kraju. Na przykład takimi jak odcięcie dostaw rosyjskiego gazu przez Ukrainę na Zachód. Dlatego Donald Tusk przerwał swój włoski urlop tylko na czas spotkania Grupy Wyszehradzkiej w Bratysławie, a po nim wrócił do Włoch, a nie do Polski. Teraz z rodziną już wraca do kraju.

Nowak zapewnia, że przebywający za granicą premier cały czas miał świeże informacje o konlikcie gazowym między Rosją a Ukrainą. "Całością zespołu do spraw energetycznych zawiaduje pan wicepremier Pawlak, minister gospodarki, odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa energetycznego. To wszystko odbywa się bardzo profesjonalnie i sprawnie. Premier jest o wszystkim informowany na bieżąco. Ma ze sobą wszystkie niezbędne środki łączności z krajem i z rządem, z ministrami" - opowiadał "Newsweekowi" i RMF FM.

Szef gabinetu politycznego premiera nawet trochę go żałuje. "To jest zawsze taka delikatna granica - gdzie jest urlop, a gdzie jest praca. Tak naprawdę można powiedzieć, że najważniejsze osoby w państwie są zawsze w pracy. To jest niestety smutna rzeczywistość dla tych ludzi" - twierdzi Sławomir Nowak.

Premier Donald Tusk ma pecha do swoich zagranicznych wyjazdów. Przysłowiowa stała się już jego wyprawa do Peru. Teraz jest krytykowany za wyjazd do Włoch. Czy zatem szef rządu odważy sięjeszcze na urlop? ""Zgodnie z kodeksem pracy każdy musi co jakiś czas wyjechać" - mówi szef jego gabinetu politycznego.