We wtorek "Fakty" TVN opublikowały materiał o działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali wobec kobiety, która trafiła na tamtejszy SOR po zażyciu tabletki poronnej; jak zapewniała - kupiła ją sama w Internecie. Według policji, w sprawie istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła. Komenda Główna Policji przekazała, że "interwencja Policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia".
W reakcji na tę sytuację lider PO Donald Tusk zapowiedział na 1 października marsz Miliona Serc, który - jak mówił - "da pewność zwycięstwa". Z kolei Lewica domagała się dymisji Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka.
Hołownia: Mam tylko słowa oburzenia
Jeżeli tak wygląda praca policji z pacjentką, która znajduje się w tak drastycznym stanie, to mam co do tego tylko słowa oburzenia - powiedział Hołownia na antenie Polsat News. Jego zdaniem, sprawa pani Joanny powinna być wnikliwie wyjaśniona, a ci, którzy doprowadzili do tej sytuacji - pociągnięci do odpowiedzialności.
Jego zdaniem, państwo popełniło w tej sprawie błędy. Można spodziewać się, że część z nich jest zawiniona przez ten efekt, który w państwie rządzonym przez PiS wywołał ten haniebny wyrok Trybunału Konstytucyjnego. W tej chwili mamy do czynienia ze zdecydowaną nadreakcją różnych służb (...) na sytuacje, które jakkolwiek dotykają tematu aborcji - mówił.
Hołownia powiedział też o konieczności zmiany haniebnego, drakońskiego prawa aborcyjnego. Według niego, najskuteczniejszym sposobem zmiany obecnego stanu rzeczy jest referendum, ponieważ decyzja narodu wyrażona w ważnym referendum jest wiążąca dla organów państwa.
"Piłka jest po stronie Tuska"
Pytany, czy weźmie udział w Marszu Miliona Serc, lider Polski 2050 oświadczył, że dzisiaj "piłka jest po stronie Donalda Tuska" i to on musi określić jaki będzie charakter tej manifestacji.
Jeżeli to będzie manifestacja, w której będzie chodziło o zwycięstwo praw człowieka, praw kobiet, to jest jasna sprawa, idziemy. Natomiast jeżeli to ma być manifestacja, która ma dać zwycięstwo konkretnej partii politycznej, czy ma być wiecem przedwyborczym konkretnej partii na dwa tygodnie przed wyborami, to my w tym udziału nie weźmiemy - powiedział.
Wskazywał przy tym, że prawo wyborcze zabrania uczestnictwa w kampaniach wyborczych innych komitetów. Jeżeli to będzie manifestacja, która będzie narodową manifestacją w sprawie bezpieczeństwa kobiet, zmiany drakońskiego prawa - pójdziemy tam, powiemy o referendum i innych pomysłach, które mamy, żeby bezpieczeństwo kobiet zwiększyć - podkreślił. W wiecu Donalda Tuska nie chcę i nie mogę wziąć udziału - zadeklarował.
Zaznaczył przy tym, że do 1 października pozostało jeszcze 2,5 miesiąca i ostateczną decyzję ws. uczestnictwa w marszu będzie podejmował we wrześniu.
autorka: Aleksandra Rebelińska