Środowiska kobiece chcą, aby na listach wyborczych panie miały zagwarantowane 50 proc. miejsc.Wymóg miałyby obowiązywać w wyborach proporcjonalnych, czyli samorządowych, do Sejmu i do Parlamentu Europejskiego. Państwowa Komisja Wyborcza miałaby w związku z tym obowiązek odmowy rejestracji list komitetów nie przestrzegających tzw. parytetów.

Reklama

>>>Czy prezydentem Polski będzie kobieta?

"Zdecydowałyśmy, że należy doprowadzić do uchwalenia ustawy w tej sprawie" - mówi portalowi tvp.info szefowa Partii Kobiet Anna Kornacka. I dodaje - "Ten projekt ma zapobiec dyskryminacji kobiet. To nie jest tak, że panie nie garną się do polityki. Po prostu mają ogromne trudności, by przebić się w tym zdominowanym przez mężczyzn środowisku".

>>>Partia kobiet pokonała LPR i Samoobronę

"Zakończyliśmy już prace nad tym projektem, w najbliższym czasie rozpoczniemy konsultacje z prezydentem, premierem i klubami parlamentarnymi. Jeśli nie będą chcieli zgłosić naszego projektu, zastanowimy się nad zebraniem stu tysięcy podpisów i zgłoszeniem go jako inicjatywy obywatelskiej" - informuje prof. Magdalena Środa.

Podobne rozwiązania stosuje się w Słowenii, Hiszpanii, Szwecji, Francji, Anglii, a nawet w Albanii. Tam kobiety mają na listach zagwarantowane 40 procent miejsc.