Lecha Kaczyńskiego usadzono przy tym samym stoliku, co Baracka Obamę. Zdaniem polskiego prezydenta, nie jest to zbieg okoliczności. Jak mówił, ma to związek z niedawną rezygnacją USA z budowy w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. "Gesty są rzeczą piękną w polityce, ale czyny jeszcze ważniejsze" - stwierdził Lech Kaczyński.

Reklama

"Myśmy na początku obiadu rozmawiali, ale pan prezydent miał przecież obowiązek wobec wszystkich gości. (Mówiłem) o pewnym braku satysfakcji ze strony Polski, o tym, że pewne sprawy trzeba wyjaśnić. O tym, że to miejsce nie jest może najlepsze do rozmowy, to ja sam powiedziałem (...) później jeszcze wracaliśmy do rozmowy, ale to już dotyczyło Bliskiego Wschodu" - powiedział polskim dziennikarzom prezydent.

Zdaniem Lecha Kaczyńskiego prezydent Obama zrozumiał polski brak satysfakcji z powodu rezygnacji z umieszczenia u nas elementów tarczy. "Myśmy sobie powiedzieli, że warto byłoby porozmawiać ze mną i także z premierem (Donaldem Tuskiem), z tym, że mam nadzieję, że uda się to zrobić razem, jeżeli w ogóle się uda" - podkreślił. Zaznaczył jednocześnie, że w czasie tej rozmowy nie ustalali ścisłych terminów ewentualnego spotkania.

Prezydent podsumowywał, że przywódca Stanów Zjednoczonych jest człowiekiem bardzo kontaktowym i sympatycznym. "Ma pewną koncepcję polityki globalnej, zdaje sobie sprawę, że jest jej głównym aktorem, ale też ma rzecz, która jest rzadka, mianowicie rozumie, że to się może udać bądź nie" - zaznaczył.

Jak powiedział, zmiana planów USA nie jest czymś, co go satysfakcjonuje. "Już choćby z tego powodu, że umowa została podpisana i nie można nie realizować umów, które się podpisało, to po pierwsze; a po drugie, istnieje zawsze pytanie, czy ta decyzja nie jest funkcją nie skuteczności w walce z międzynarodowym terroryzmem, tylko relacji amerykańsko-rosyjskich, a my nie chcemy być funkcją tych relacji" - oświadczył Lech Kaczyński.

Podczas spotkania z Barackiem Obamą prezydent Kaczyński wręczył mu książkę Aleksa Storożyńskiego o Tadeuszu Kościuszce.