Ponad dwudziestu amerykańskich żołnierzy zostało według Pentagonu rannych w ostatnich rakietowo-dronowych atakach na bazy USA w Iraku i Syrii. Są to pomniejsze obrażenia, w bazach nie ma też poważnych zniszczeń. Amerykanie nie mogą jednak spać spokojnie, liczba ataków w tym miesiącu znacząco wzrosła, a wszystko powiązane jest z poważną eskalacją konfliktu izraelsko-palestyńskiego. W Iraku do ostrzału amerykańskich baz dochodziło co najmniej kilkanaście razy, w Syrii mowa jest o minimum kilku takich incydentach. Władze Stanów Zjednoczonych działania te wiążą z Iranem, oskarżając państwo ajatollahów o „aktywne ułatwianie” punktowych napaści. – Zwiększenie liczby ostrzałów nie pozostanie bez odpowiedzi – przekazał John Kirby.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU DGP>>>