62-letnia oskarżona, którą media nazwały Robin Hoodem w spódnicy, między grudniem 2003 a lutym 2005 czasowo zasilała konta klientów, którym z powodu przekroczeń limitu groziło zamknięcie rachunku. W sumie przelała 7,6 miliona euro.
Kobieta stopniowo zwracała "pożyczone" pieniądze, gdy jej klienci stawali się wypłacalni. Bank stracił jednak ponad 1 mln euro, ponieważ okazało się, że część z obdarowanych klientów zdążyła wydać pieniądze i nie jest w stanie ich zwrócić.
Sąd uznał, że na korzyść oskarżonej, która przyznała się do winy, przemawia fakt, iż nie dążyła do wzbogacenia się i działała powodowana współczuciem. Sędziowie podkreślali, że 62-latka została już ukarana: straciła pracę i stopniowo zwraca pieniądze ze skromnej emerytury.