Szef resortu sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu poinformował, że właściciele klubu dwukrotnie byli karani za niewykonanie zaleceń kontroli przeciwpożarowej. Na poniedziałek - jak przekazał - wyznaczona była następna kontrola. Niestety, nie ma już co kontrolować, bo lokal całkowicie się spalił. Według wstępnego bilansu ogień zabił ponad 100 osób i poważnie poparzył 134. A wszystko przez lekkomyślne odpalenie fajerwerków. Iskry z rac spadły na słomiano-plastikowy dach lokalu, co było powodem tragedii.

W sobotę rano zatrzymany został właściciel klubu, 36-letni Anatolij Zak. Jest to jeden z najbogatszych miejscowych przedsiębiorców. Należy do niego kilka innych lokali rozrywkowych i sieć sklepów w Permie. Zak nie poczuwa się do winy.

Zatrzymana została także kierownik lokalu Swietłana Jefremowa. W związku z pożarem poszukiwane są jeszcze cztery inne osoby. Prokuratura nie informuje, jakie zarzuty chce im postawić.

W sobotę rano prezydent Miedwiediew odbył telenaradę z szefami resortów: sytuacji nadzwyczajnych - Siergiejem Szojgu, zdrowia - Tatianą Golikową i MSW - Raszidem Nurgalijewem, których jeszcze w nocy skierował do Permu.

Miedwiediew wyraził oburzenie z powodu postępowania właścicieli klubu. "Dawane były zalecenia. Oni na nie nie reagowali. Co więcej, zaprosili na święto przedstawicieli firmy, która zorganizowała tam pokaz zimnych ogni" - powiedział prezydent.

"Wydaje mi się, że mamy do czynienia, po pierwsze, z brakiem mózgów i sumienia. A po drugie - z całkowitą obojętnością wobec tego, co się stało. Zapoznałem się z raportami. Oni nawet próbowali uciec" - dodał Miedwiediew. "Trzeba ich ukarać według pełnego programu" - zażądał.









Reklama