Nic dziwnego, że zwykle spokojnym Japończykom puściły nerwy. Rosyjska straż graniczna zasypała pociskami kuter japońskich rybaków, łowiących przy wybrzeżu jednej z należących do Rosji Wysp Kurylskich. Japończycy prawdopodobnie nie mieli zezwolenia na połów ryb w tym rejonie.

Reklama

Rosjanie twierdzą, że rybacy nie posłuchali ich rozkazów i zaczęli uciekać. I wtedy doszło do tragedii. Jeden z rybaków zginął ugodzony kulami. Wkrótce potem Rosjanie zatrzymali kuter i zgarnęli trzech pozostałych, sparaliżowanych ze strachu, członków załogi. Statek odholowali na jedną z pobliskich wysp.

"To niedopuszczalny incydent" - grzmią pracownicy japońskiego MSZ. Rosyjski ambasador musi się tłumaczyć, a Japończycy żądają uwolnienia swoich rybaków, aresztowanych i przesłuchiwanych przez Rosjan. Rosja ma też przeprosić i zapłacić odszkodowanie za szkody.

Oba kraje od czasów wojny spierają się o Kuryle, przy których doszło do wypadku. Do tej pory z powodu tego archipelagu nie podpisały traktatu pokojowego po II wojnie światowej.