Około pół miliona Polaków, którzy oficjalnie pracują w Wielkiej Brytanii, już bało się o swoje miejsca pracy. W przyszłym roku na Wyspy miała ruszyć fala imigrantów z Rumunii i Bułgarii, którzy mogliby pozbawić zarobków naszych rodaków. Mogliby, ale pewnie tego nie zrobią, bo angielscy konserwatyści chcą ograniczyć im prawo do pracy.
Damian Green, rzecznik Partii Konserwatywnej, stwierdził, że trzeba uczyć się na błędach obecnego rządu. Jego zdaniem taką pomyłką było niekontrolowane otwarcie granic dla Polaków i obywateli innych krajów przyjętych do Unii w 2004 r.
Torysi przemilczają, że ta "pomyłka" przyniosła Wielkiej Brytanii przyspieszenie wzrostu gospodarczego, bo Polacy pracują sumiennie i zajmują posady, na które Anglicy nawet nie chcieli patrzeć. Dodatkowo szefowie brytyjskich firm zachwycają się pracowitością i kwalifikacjami naszych rodaków.