Cisza trwa już ponad tydzień. Statek uruchomił tryb awaryjny i dryfuje w kosmicznej próżni, w oczekiwaniu na pomoc. Problem w tym, że inżynierowie NASA nie mogą jej w żaden sposób pomóc, bo... nie mogą nawiązać jakiegokolwiek kontaktu. Naukowcy nawet nie wiedzą, czy sonda słyszy, ale nie może nic zrobić, czy też po prostu jest głucha jak pień.
Specjaliści mają jednak pewne podejrzenia, co się mogło stać. Ich zdaniem popsuł się silnik, który reguluje położenie baterii słonecznych, napędzających silniki sondy. To właśnie z tego powodu "MGS" nie może ustawić się w pozycji, która pozwoliłaby jej antenom na odebranie ziemskich sygnałów.
Ale nie można się w sumie sondzie dziwić. "MGS" to prawdziwy kosmiczny staruszek. Wystartował z Ziemi w 1996 roku i w założeniu miał działać tylko dwa lata. Wyszło jednak inaczej. I zamiast dwóch lata działał... 10. Przez ten czas przesłał na Ziemię setki tysięcy nieprawdopodobnych zdjęć powierzchni Marsa. To właśnie dzięki nim ludzie dowiedzieli się, że na Marsie mogła kiedyś być woda. Także dzięki jej zdjęciom ludzie wiedzą, gdzie - jeśli kiedykolwiek odważą się na taką misję - mieliby na Marsie wylądować.
Więc może już nadszedł czas na zasłużoną emeryturę?