Prostytutki mają już dosyć pracy na czarno. Chcą mieć opłacane składki ubezpieczeniowe i emerytalne oraz badania okresowe. Właściciele domów rozpusty też nie chcą się już dłużej ukrywać przed wszelkimi inspekcjami. Zawiązali nawet związek serbskich lokali nocnych, który przygotował ustawę o legalizacji prostytucji. Ale dotąd politycy zdecydowanie odrzucali postulaty różowej branży.

Teraz na serbskich członków rządu i parlamentu padł blady strach. Nie wiedzą, co robić. Ci którzy pierwsi wezmą się za "różową ustawę", będą posądzani o korzystanie z usług prostytutek. Jeśli politycy w ogóle nie zajmą się legalizacją prostytucji, to nazwiska wielu z nich znajdą się na listach klientów domów publicznych.

Na razie prostytutki zapowiedziały wiece protestacyjne przed siedzibą rządu w Belgradzie. Jeśli nic tym nie wskórają, zaczną publikować listy i wysyłać je do prasy.