"Widziałem dziesiątki zwłok. Ludzie płonęli żywcem w minibusach i samochodach. Nikt nie mógł im pomóc. Wszędzie leżą kawałki ciał, kobiety płaczą" - relacjonował agencji Reutera jeden ze świadków.
Na miejscu eksplozji zapanował wielki chaos. Żołnierze zablokowali okoliczne ulice, karetki pogotowia przeciskały się przez wozy wojskowe. Ratownicy nie nadążali z opatrywaniem rannych. A liczba rannych przekroczyła setkę.
Wcześniej w szyickiej dzielnicy stolicy Iraku bomba zabiła 30 osób.