Wypuścimy dwie chore zakładniczki - zapowiedział najpierw talibski rzecznik Zabihullah Mudżahed. Potem agencje doniosły, iż talibowie twierdzą, że już to zrobili. Ani władze Afganistanu, ani Czerwony Krzyż tego jednak nie potwierdzają. Wreszcie wszystkiemu zaprzeczyła koreańska agencja Yonhap, której udało się porozmawiać z rzecznikiem talibów.

"Nasi przywódcy zmienili zdanie i zdecydowali się nie uwalniać dwóch zakładniczek" - powiedział Jusuf Ahmadi.

Rząd Korei błaga Afganistan o negocjacje w sprawie swych obywateli. Ten jednak pertraktować nie chce. Seul przypuszcza, że Afganistan dogaduje się właśnie z USA, które nie ukrywają, że porwanych ocalić może jedynie zbrojny szturm na kryjówkę, w której tkwią.

Problem w tym, że nikt nie wie, gdzie są. Zakładników podzielono na kilka grup, które każdego dnia przenoszone są w inne miejsce. Najwyraźniej jednak oprawcy dość już mają milczenia ze strony tych, którzy zamknęli w celach ich ziomków. Być może zapowiedzieli uwolnienie dwóch zakładniczek, by pokazać, że więźniowie żyją. I na nowo będą próbowali wymusić wypuszczenie zza krat swych kompanów.

Afgańscy talibowie porwali 23 obywateli Korei Południowej żądając za ich uwolnienie wolności dla swych kompanów. Rząd Afganistanu spełnić ich żądań nie zamierza. Życie straciło już dwóch uprowadzonych.