Polscy ratownicy, którzy zmagali się tam z żywiołem od 10 sierpnia, otrzymali też medale resortowe Ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych za udział w operacji humanitarnej.
Uroczystość odbyła się na terenie ośrodka wypoczynkowego dla dzieci "Raduga", między miejscowościami Łunkino i Batykowo, w rejonie klepikowskim, około 100 km na północny wschód od Riazania, który był bazą strażaków z Polski.
Polacy zakończyli we wtorek swoją pracę w Rosji. W piątek wrócą do Polski.
Kowalow podkreślił, że polscy strażacy przybyli z odsieczą, nie bacząc na szalejące w Polsce powodzie. "Przyroda robi nam niespodzianki. Nie zawsze przyjemne. Jeśli dałoby się zrównoważyć nasze pożary i wasze deszcze, to wszystkim byłoby dobrze" - powiedział.
"Wasza pomoc była ważna. Tym bardziej, że przyczyniła się do umocnienia stosunków między naszymi państwami" - dodał gubernator.
Kowalow przypomniał, że swego czasu riazańscy ratownicy brali udział w gaszeniu pożarów w Grecji, Francji i Portugalii. "Dzisiaj można powiedzieć, że w świecie rodzi się braterstwo strażackie" - zauważył.
Polacy podziękowali miejscowym władzom i ludności za opiekę, jaką ich otoczyli. Powiedzieli też, że chcieliby jeszcze kiedyś wrócić na ziemię riazańską, ale już nie w roli strażaków, lecz w innym charakterze.
W akcji w Rosji uczestniczyło 159 strażaków oraz 45 samochodów ratowniczo-gaśniczych. W operacji brali udział strażacy z Mazowsza, Śląska, Opolszczyzny, Lubelszczyzny, Podlasia oraz województw kujawsko-pomorskiego i lubuskiego. Riazańskie media ze wzruszeniem odnotowały, że w grupie byli trzej ratownicy z Ostrowi Mazowieckiej, z którą Riazań łączą więzy partnerskie.
Przywieźli ze sobą m.in. największą cysternę w kraju o pojemności 28 tys. litrów wody. Cysterna ta została niedawno zakupiona przez podlaskich strażaków. Jest wykorzystywana przede wszystkim do akcji gaśniczych tam, gdzie dostęp do wody jest trudny lub nie ma go wcale, a potrzeby są duże.
W skład grupy weszły również tzw. samochody wężowe, pojazd ze sprzętem do ochrony dróg oddechowych, cysterna o pojemności 25 tys. litrów, pompy dużej wydajności do pompowania wody na znaczne odległości, samochód dowodzenia i łączności, autobus do przewozu ratowników oraz kontenery logistyczne i sanitarne.
Polscy ratownicy walczyli z żywiołem w rejonie klepikowskim. Do ich zadań należało gaszenie pożaru torfu, zapobieganie rozprzestrzenianiu się ognia na tereny, gdzie pożar już ugaszono lub nieobjęte ogniem, a także dozorowanie ugaszonych obszarów lasu i organizowanie zaopatrzenia wodnego.
Uczestniczyli m.in. w gaszeniu jednego z najtrudniejszych pożarów w regionie - w okolicach wsi Malinowka i Riabinowka. Powstrzymywali też ogień, który nacierał z sąsiedniego obwodu moskiewskiego.
Ich pracę utrudniały ciężkie warunki meteorologiczne: wysoka temperatura - dochodziła do 42 stopni Celsjusza - oraz silny i zmienny wiatr.
Oprócz strażaków z Polski w gaszeniu pożarów lasów w Rosji brali też udział ratownicy z Armenii, Białorusi, Bułgarii, Łotwy i Ukrainy. W akcji tej uczestniczyły też trzy samoloty gaśnicze z Ukrainy, dwa - z Włoch i jeden - z Francji, a także po dwa śmigłowce z Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turcji oraz jeden - z Białorusi.
We wtorek zagranicznym strażakom podziękował premier Rosji Władimir Putin.