Usługa na początek ma być dostępna jedynie dla użytkowników przebywających w Stanach Zjednoczonych. Dzięki specjalnej aplikacji zainstalowanej w telefonie wyposażonym w GPS użytkownik Facebooka może na swoim profilu określić swoje aktualne miejsce pobytu. Uzyskuje w ten sposób dostęp do informacji o atrakcjach znajdujących się w pobliżu: od restauracji, muzeów czy kin po informację, czy któryś z jego znajomych – również korzystających z Facebook Places – znajduje się w pobliżu.

Reklama

Atrakcyjna z pozoru usługa według krytyków kryje jednak w sobie pułapkę. – Dane związane z lokalizacją danej osoby są ściśle związane z jej bezpieczeństwem. Jeśli ludzie wiedzą, gdzie aktualnie jesteś, wiedzą też, gdzie cię nie ma. Dane o naszym miejscu pobytu należą do najważniejszych informacji o nas samych – przestrzega Rainey Reitman, rzecznik amerykańskiej organizacji Privacy Rights Clearinghouse, zajmującej się ochroną danych. Jego zdaniem wielu użytkowników Facebooka nie będzie wiedziało, jak strzec tych informacji.

Z kolei zwolennicy Facebook Places podkreślają, że serwis zrobił wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo usługi. Właściciel profilu będzie miał wszelkie możliwości zarządzania tym, kto i na jakich zasadach będzie miał dostęp do ujawnionej informacji o lokalizacji. Będzie mógł blokować informacje w przypadku tych znajomych, z którymi nie będzie się chciał nimi dzielić.

Użytkownicy, którzy jeszcze nie ukończyli 18. roku życia, automatycznie będą mogli dzielić się informacjami o miejscu pobytu wyłącznie ze znajomymi, którzy są w pobliżu. W ostateczności pozostaje przejrzenie listy swoich internetowych znajomości i skreślenie z niej osób, które znalazły się na niej z przypadku lub nie są – naszym zdaniem – godne zaufania.

Przedstawiciele portalu – który już wiosną tego roku stoczył ze swoimi użytkownikami batalię o uproszczenie ustawień bezpieczeństwa profilów – podkreślają, że Facebook Places nie jest niczym nowym. W internecie istnieją już dziesiątki witryn oferujących podobną geolokalizacyjną usługę – m.in. liczący kilka milionów użytkowników Foursquare czy Gowalla.

Wszystkie one rozwijają się w błyskawicznym tempie, co wyłącznie zachęca menedżerów Facebooka do uruchomienia własnej oferty tego typu. Tym bardziej że użytkownicy portalu sami chętnie informują dziś swoich internetowych przyjaciół, gdzie właśnie przebywają. W tym samym serwis Foursquare organizuje promocję poważnych klientów biznesowych – jak np. sieci Starbucks w USA czy Domino w Wielkiej Brytanii. Nic dziwnego, że i Facebook chciałby w końcu wykroić kawałek reklamowego tortu dla siebie.