38-letnia Galina Kołotnickaja, osobista pielęgniarka Muammara Kadafiego, nie zgodziła się opowiedzieć mediom o swym życiu w Libii. Jednak ludzie, którzy mają z nią kontakt, mówią ukraińskiej prasie, że kobieta jest przekonana o rychłym zwycięstwie Kadafiego. Gdy tylko to się stanie, pielęgniarka jest gotowa wrócić do pracy. Mówił o tym agencji Reutera człowiek, który leciał z Kołotnicką na Ukrainę jednym samolotem.
Według niego, kobieta nie mówi o dyktatorze inaczej jak "tata". "Tata jest dobry, tata jest wieczny" - miała opowiadać na pokładzie samolotu. Jej zdaniem, dyktator opanuje sytuację i najdalej za dwa miesiące jego personel będzie mógł wrócić do pracy.
Kołotnickaja przyleciała na Ukrainę w niedzielę na pokładzie rządowego samolotu, razem z 180 obywatelami ukraińskimi, ewakuowanymi z Libii. Pielęgniarka zaraz po przylocie wyjechała do swej rodzinnej miejscowości Browary, w której mieszka jej matka Irina.
O kobiecie cały świat usłyszał w ubiegłym roku, kiedy serwis Wikileaks opublikował depesze amerykańskich dyplomatów, wedle których znajdowała się ona najbliżej Kadafiego spośród czterech otaczających go ukraińskich pielęgniarek. Dyktator ponoć nie ruszał się bez niej w żadną podróż, jako że tylko ona tak dokładnie znała jego rozkład dnia i tryb życia.
Gdy przez wyjazdem Kadafiego do USA okazało się, że Kołotnickaja ma problemy z uzyskaniem wizy, rząd Libii zamówił dla niej specjalny samolot. Zawiózł ją on do Portugalii, gdzie dyktator zrobił sobie przystanek w drodze do Stów Zjednoczonych.
W depeszach pojawiły się także przypuszczenia, że Kadafiego i 38-letnią Ukrainkę łączy romans. Te plotki zdementowała jednak córka Kołotnickiej, Tatiana.
Jak podają media, Kołotnickaja wyjechała do pracy w Libii dziesięć lat temu. Najpierw pracowała w jednym ze szpitali, potem została zatrudniona w zespole medycznym Muammara Kadafiego.