"Kto tak bardzo zawinił, musi zostać ukarany, nawet po 60 latach i w podeszłym wieku" - powiedział prokurator Hans-Joachim Lutz w trakcie rozprawy w procesie Demjaniuka przed sądem w Monachium. We wtorek, po szesnastu miesiącach procesu, sędzia przystąpił do wysłuchania mów końcowych oskarżycieli.
Według prokuratora Lutza wina Demjaniuka polega na dobrowolnym udziale w mordzie na Żydach. Oskarżony działał kierując się niskimi pobudkami i uznał za swoje cele, wynikające z rasistowskiej ideologii nazistów - ocenił Lutz, którego wypowiedzi zrelacjonowała agencja dpa.
"Nic nie wskazuje na to, by oskarżony próbował uchylić się od zarzucanych mu czynów" - dodał prokurator. Jego zdaniem 150 strażników w Sobiborze uczestniczyło w okrutnym mordowaniu ofiar w komorach gazowych; 20-30 SS-manów nie byłoby w stanie samodzielnie przeprowadzić "przemysłowej zagłady" tysięcy ludzi.
Przyznał, że nie jest możliwe udowodnienie Demjaniukowi konkretnych działań, bo miały one charakter rutynowy. "Wszyscy strażnicy byli potrzebni, gdy (do obozu) trafiały transporty więźniów. Każdy członek personelu strażniczego uczestniczył w rutynowym procesie zabijania. Tylko wówczas machina zagłady mogła funkcjonować" - dodał Lutz.
Jego zdaniem Demjaniuk był świadomy, jakim celom służył obóz w Sobiborze i - choć miał możliwość - nie zdecydował się na ucieczkę.
Według prokuratora dowodem na to, że Demjaniuk służył w Sobiborze jest m.in. jego legitymacja SS z numerem 1393, jak również zeznania nieżyjącego już byłego strażnika z Sobiboru i Flossenbuerga Ignata Daniliczenki.
Po prokuraturze mowę końcową przedstawią oskarżyciele posiłkowi w procesie Demjaniuka - ponad 30 ocalałych z Holokaustu i krewnych ofiar zagłady. Wyrok oczekiwany jest w maju.
Proces pochodzącego z Ukrainy Johna Demjaniuka rozpoczął się 30 listopada 2009 roku. Ze względu na podeszły wiek i zły stan zdrowia oskarżony może uczestniczyć w rozprawach jedynie przez dwie 90-minutowe sesje dziennie. Wielokrotnie jednak sędziowie zmuszeni byli odraczać lub przerywać rozprawy ze względu na złe samopoczucie oskarżonego.
Na początku II wojny światowej Demjaniuk służył w Armii Czerwonej i w 1942 roku trafił do niemieckiej niewoli. Został wysłany do obozu szkoleniowego SS w Trawnikach, gdzie przygotowywano strażników stanowiących późniejszą obsługę obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Jako wachman Demjaniuk miał pędzić ludzi do komór gazowych. Oskarżony nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.