Stany Zjednoczone mogą przyczynić się do tego, by Unia Europejska prowadziła spójniejszą i pozbawioną iluzji politykę wobec władz w Mińsku, a ważną rolę w tym może odegrać Polska - powiedział PAP białoruski komentator zbliżony do opozycji Raman Jakauleuski.

Reklama

Ekspert mówił o tym przed rozpoczynającą się w Warszawie w piątek wizytą prezydenta USA Baracka Obamy, w czasie gdy odbywa się szczyt przywódców Europy Środkowej z udziałem 20 prezydentów.

"Wizyta prezydenta USA jest ważna dla określenia perspektyw dalszej polityki Unii Europejskiej w tym regionie" - ocenił Jakauleuski. Zauważył, że spotkanie odbywa się niedługo przed objęciem przez Polskę przewodnictwa w Unii Europejskiej, a "dzisiejsza polityka Polski wobec Białorusi jest obecnie najbardziej zbliżona do stanowiska Waszyngtonu". Polega ono na "ostrej i surowej krytyce reżimu rządzącego na Białorusi".

Jakauleuski przypomniał, że USA nakładają i rozszerzają sankcje gospodarcze na wybrane białoruskie firmy. Według niego Amerykanie "bardzo uważnie i profesjonalnie obserwują wszystkie punkty oparcia reżimu rządzącego". Są to "struktury biznesowe i państwowe, które przynoszą znaczące dochody władzom, na przykład handlujące bronią". USA "starają się stosować sankcje "rzadko, ale celnie" - uważa komentator.

Z kolei w polityce Unii Europejskiej wobec Białorusi pojawiają się problemy wynikające z tego, że Unia to 27 państw, różniących się stanowiskiem wobec władz w Mińsku. Przy czym, "nie ma różnic między UE i USA na temat strategii wobec Białorusi, choć mogą być różnice w taktyce, czyli w tym, jak realizować tę strategię" - uważa Jakauleuski.

Zdaniem eksperta, to właśnie Unia powinna odgrywać większą rolę w polityce wobec Białorusi, ponieważ uwaga USA w polityce zagranicznej przesunęła się w inne regiony: Azji Centralnej i obszaru Morza Kaspijskiego. Stany Zjednoczone teraz "oczekują więcej od Unii", jeśli chodzi o działania wobec Europy Wschodniej.

W tej unijnej polityce wschodniej "Warszawa zaczyna odgrywać silniejszą rolę". Dlatego - mówi Jakauleuski - są nadzieje, że "przewodnictwo Polski pozwoli na to, by Unia prowadziła swoją politykę zagraniczną wobec Białorusi w sposób bardziej jasny i spójny". Byłaby to polityka, w której Bruksela i Waszyngton będą "coraz lepiej współbrzmieć", a w Unii "będzie więcej zgody na temat (prezydenta Alaksandra) Łukaszenki, a mniej iluzji".

Jakauleuski uważa, że w rozmowach USA z Rosją temat Białorusi "nie może zajmować znaczącego miejsca". Jego zdaniem, "Waszyngton nie będzie spierał się z Moskwą o stopień wpływu na Białoruś". Ocenia przy tym, że obecnie Łukaszenka "nie prowadzi dialogu nie tylko z Białym Domem, ale i z Kremlem".