Opublikowana właśnie powieść córki nowojorskiego miliardera Michaela Bloomberga jest formalnie fikcją literacką o... nowojorskim miliarderze. Podobnie jak burmistrz ma on dwie córki. Dziwnym zbiegiem okoliczności jedna z nich jest absolwentką uniwersytetu należącego do szacownej Ligi Bluszczowej, zaś namiętnością drugiej są konie - zupełnie jak w przypadku pociech Bloomberga.

Reklama

Starszą rodzina sposobi do kariery politycznej w Białym Domu. Młodsza - nie bacząc, że jest to zajęcie mało stosowne dla dziedziczki właściciela połowy Nowego Jorku - woli być dżokejką. Tak się przy tym składa, że starsza Bloombergówna, Emma, ukończyła prestiżowy uniwersytet Princeton i pracuje u ojca w nowojorskim ratuszu, zaś 28-letnia Georgina na przekór rodzinnej tradycji jest profesjonalnym jeźdźcem.

Autorka książki nie zawsze zgadza się z wpływowym ojcem i ma odwagę się mu przeciwstawić. Nie waha się mówić, że z nazwiskiem Bloomberg ma się w życiu "przechlapane" lub czynić uszczypliwych aluzji do ojcowskiej fortuny, co oczywiście nie przeszkadza z niej korzystać i np. nabyć co najmniej sześć koni. W podobnym tonie wyraża się o swoim zamożnym ojcu, Ricku Aaronsonie, bohaterka książki Thomasina.

Dla wielu ludzi całkiem jasne jest, kto stał się inspiracją do napisania powieści. Indagowana niegdyś przez "The New York Times", panna Bloomberg przekonywała, że książka niekoniecznie stanowi odzwierciedlenie życia jej rodziny, jakkolwiek nie zaprzeczała podobieństwu Thomasiny do niej samej. Przyznała też, że wiele osób może dopatrywać się wspólnych cech u ojca i książkowego Aaronsona. Zaręczała zarazem, że pisała bardziej o koniach niż o Bloombergach.

Sam burmistrz jest zbyt wytrawnym graczem politycznym, aby poddać książkę i jej autorkę publicznej krytyce. Potwierdził w rozmowie z nowojorskim dziennikiem, że czytał "The A Circuit". Jak dodał, z sukcesów córki na torach wyścigowych jest równie dumny, co z owoców jej pracy przy klawiaturze.