Ponad dwudziestu najbardziej agresywnych uczestników zajść zostało aresztowanych.
Ranni są również wśród przechodniów. Nikt nie odniósł ciężkich obrażeń.
Powodem kolejnego protestu kilkuset imigrantów, tym razem jednak wyjątkowo gwałtownego, były opóźnienia w procedurach przyznawania azylu w miejscowym ośrodku dla uchodźców. Niektórzy przybysze czekają na dokumenty od ponad pół roku.
Przedmieścia Bari były w poniedziałek scenerią poważnych ulicznych starć, podczas których doszło do licznych aktów wandalizmu.
Rewolta rozpoczęła się rano w ośrodku dla imigrantów, w którym protestujący zniszczyli wiele sprzętów i podpalali materace. Następnie uzbrojeni w łomy wyszli na ulice. Kamieniami obrzucili policjantów, przechodniów oraz autobus podmiejski. Zaatakowana została również ekipa telewizyjna. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym.
Manifestanci zablokowali drogi i tory kolejowe paraliżując na kilka godzin ruch pociągów w regionie Apulia.
Zamieszki zakończyły się, gdy miejscowe władze zapewniły protestujących, że do środy udzielą odpowiedzi na ich postulaty. Policji udało się nakłonić imigrantów do powrotu do ośrodka.
To najpoważniejsze od dłuższego czasu zamieszki we Włoszech, wywołane przez imigrantów.