Resort zmuszony był wydać oświadczenie z powodu narastającej paniki wśród romskiej ludności w regionie oddalonym około 120 km na wschód od stolicy. Rzecznik MSW w Pazardżiku Mirosław Stojanow zapewnił w radiu publicznym, że w mieście nie zgłoszono ani jednego wypadku zaginięcia dziecka. "Tajemnicza karetka krąży wyłącznie w głowach tych, którzy szerzą plotki" - podkreślił.
Aby uspokoić nastroje, interweniowała również romska partia Euroroma. Jej wysłannicy od ubiegłego tygodnia na spotkaniach we wsiach pod Pazardżikiem starają się uspokajać Romów, tradycyjnie wrogo nastawionych do lekarzy, i zapobiec napadom na personel medyczny, które nie są izolowanym zjawiskiem w tym środowisku.
Według dziennika "Standard" panika osiągnęła takie wymiary, że Romowie nie pozwalają dzieciom wychodzić na ulice nawet w obecnym, ponad 30-stopniowych upale. Pogłoski krążyły od tygodni prawdopodobnie pod wpływem analogicznych plotek w Rumunii, gdzie w lipcu dochodziło do napadów na karetki.