We wtorkowym przemówieniu prezydent USA wypomniał muzułmańskim demonstrantom, że jeśli protestują przeciw obrażaniu swojej religii, powinni także zabrać głos przeciwko dyskryminacji oraz prześladowaniu chrześcijan i Żydów w niektórych krajach islamu. Mówił, że antyislamski film, który wywołał protesty w krajach muzułmańskich, jest obraźliwy nie tylko dla muzułmanów, ale i dla Ameryki. Stwierdził, że żadne treści nie usprawiedliwiają bezmyślnej przemocy.

Reklama

Obama stanowczo potępił też atak na konsulat USA w Bengazi w reakcji na ten film. Prezydent nazwał atakiem na Amerykę zajścia w Bengazi, w których zginął 11 września ambasador USA w Libii. Szef państwa zaznaczył, że jego zdaniem islamistyczne i antyamerykańskie tendencje reprezentują mniejszościowy nurt na fali rewolucji w krajach arabskich.

Położył nacisk na sukcesy arabskiej wiosny, mówiąc o przeprowadzanych tam wolnych wyborach, i przypomniał o demokratycznych przemianach w innych regionach świata, np. w Birmie i krajach czarnej Afryki. Prezydent powtórzył również znane stanowisko USA wobec napięć w stosunkach z Iranem, kryzysu w Syrii i konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Przypominając, że Iran wspiera dyktatorski reżim w Syrii i sponsoruje terrorystów, w zawoalowany sposób ostrzegł Teheran, że USA mogą nie ograniczyć się do dyplomacji, aby pokrzyżować jego plany atomowe. Ameryka pragnie rozwiązać rozbieżności z Iranem poprzez dyplomację, ale czas na to nie jest nieograniczony - powiedział.

Dodał, że Iran uzbrojony w broń atomową może wywołać nuklearny wyścig zbrojeń na Bliskim Wschodzie, i podkreślił, że nuklearny Iran nie jest wyzwaniem, z którym można sobie poradzić przez politykę powstrzymywania (ang. containment). Chodzi tu o politykę prowadzoną w okresie zimnej wojny - powstrzymywania przed ekspansją metodami dyplomatycznymi uzbrojonego w broń nuklearną ZSRR.

Obama ponownie oświadczył, że reżim Baszara el-Asada w Syrii musi się skończyć, ale nie przedstawił nowych inicjatyw, które miałyby przybliżyć osiągnięcie tego celu. Potwierdził też poparcie USA dla rozwiązania konfliktu bliskowschodniego przez powstanie niepodległego państwa palestyńskiego i zagwarantowanie przez to państwo bezpieczeństwa Izraelowi.