Rosyjskie służby aresztowały 30 ekologów po tym, jak we wrześniu próbowali zorganizować protest w pobliżu platformy naftowej Gazpromu na Morzu Barentsa. Zdaniem działaczy Greenpeace, ewentualny wyciek ropy w tym miejscu miałby katastrofalne skutki dla środowiska naturalnego w regionie.
Rosyjscy śledczy początkowo oskarżali ekologów o piractwo, potem zmienili kwalifikację prawną ich czynu na chuligaństwo. Grozi za to w Rosji do siedmiu lat łagru.