Ku zaskoczeniu wszystkich tuż przed południem z centrum miasta zniknęli funkcjonariusze wojsk wewnętrznych i milicjanci. Odjeżdżające autobusy żegnano brawami. Demonstranci od razu przystąpili do odbudowy barykad, których nocą musieli bronić własnym ciałem.
Mykoła ze Lwowa z grupy samoobrony Majdanu powiedział Polskiemu Radiu, że nikt nie wiedział, czego się spodziewać od funkcjonariuszy.
To jest kryminalna władza, zbudowana na korupcji. Ludzie, którzy siedzieli w więzieniu, nie boją się niczego - zaznaczył.
Inny lwowianin, Myrosław, który zbiera kontakty chętnych do obrony, powiedział Polskiemu Radiu, że nocne zajścia nie przestraszyły demonstrantów.
Dla nich jest to ważniejsze niż strach i niebezpieczeństwo - dodał.
Jedynym zajściem, do którego doszło rano, była próba odbicia ratusza. Przed budynek zajechały 3 autobusy z oddziałami specjalnymi Berkut, jednak zabarykadowani w środku manifestanci przepędzili funkcjonariuszy, polewając ich między innymi wodą z hydrantów.