Brytyjski premier David Cameron wystąpił na niebywale burzliwej konferencji prasowej po unijnym szczycie w Brukseli. Z pasją potępił Komisję Europejską za rachunek, jaki przedstawiła Wielkiej Brytanii: ponad dwa miliardy euro tytułem wyrównania składki za zeszły rok, gdyż brytyjska gospodarka osiągnęła lepsze wyniki niż zakładano. Termin płatności tego rachunku to początek grudnia.
To jest zupełnie nie do przyjęcia - mówił premier Cameron po szczycie i dodał, że zerwał dziś z tego powodu sesję poświęconą gospodarce, żądając najpierw spotkania ministrów finansów w sprawie składki. Jak powiedział, poparli go inni premierzy, w tym Matteo Renzi, i zacytował jego słowa: To nie jest liczba - to jest śmiercionośna broń - i mówił dalej cytując Renziego: Czy oni nie rozumieją, że dlatego ludzie w Europie uważają, iż Komisja składa się z technokratów i biurokratów bez serca i duszy. To, co powiedział włoski premier, a ja zgadzam się z każdym jego słowem - dodał David Cameron.
Korespondenci podkreślają, że brytyjski premier z trudem panował nad sobą, bijąc pięścią w mównicę i niemal krzycząc: Nie trzeba być detektywem, żeby odgadnąć, że ktoś oberwał gazrurką w stołowym. To dwa miliardy euro i miesiąc na zapłacenie. To suma nie do przyjęcia. Ogromna suma, ale kiedy się słucha, jak o tym mówią w Komisji - ooo, to tylko rachunek do zapłacenia. Jak to bywa, raz wyższy, raz niższy.... A to są pieniądze podatników - grzmiał premier Cameron po szczycie Unii - ludzi, którzy mi dali posadę, ja ich reprezentuję i chcę rozliczenia każdego pensa z ich podatków.
Osiągnięcie zgody może być bardzo trudne, bo oprócz 9 państw, którym Komisja przedstawił wyższy rachunek, 19 dostanie zwrot części składki, w tym Francja, Niemcy i Polska - ćwierć miliarda euro.
ZOBACZ TAKŻE:Kosiniak-Kamysz: Nie ma zgody na dyskryminację Polaków w Wielkiej Brytanii>>>