Premier Cameron w drodze do brukselskiej siedziby Rady Europejskiej mówił reporterom, że ten dzień to ważny kamień milowy w procesie tłumaczenia, iż Wielka Brytania ma prawo do tych negocjacji i do referendum; ważny też na drodze do odniesienia się do obaw Brytyjczyków w kwestii Europy i zapewnienia, że to oni będą mieć ostatnie słowo, czy ich kraj zostanie w zreformowanej Unii Europejskiej czy ją opuści.

Reklama

Brytyjscy obserwatorzy podkreślają, że jest to bezprecedensowa sytuacja w Unii, w której żaden kraj nie próbował jeszcze zmienić warunków swego członkostwa ex post, po ratyfikacji wiążących traktatów.

Brytyjczycy nie są jednak jednomyślnie eurosceptyczni. Sam premier Cameron chce pozostać w Unii. To samo sugerowały słowa toastu brytyjskiej królowej na wczorajszym bankiecie w Berlinie. Elżbieta II powiedziała: Wiemy, że podziały w Europie są niebezpieczne i że musimy się ich strzec; i na wschodzie, i na zachodzie naszego kontynentu.

ZOBACZ TEŻ: Kraje Unii nie chcą imigrantów "z przydziału". Tusk: Solidarność bez poświęceń jest hipokryzją>>>