W ostatnich tygodniach kraje Unii zdecydowały o tym, w jaki sposób podzielić między siebie uchodźców, którzy z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej przybywają do Włoch i Grecji.
Chodzi łącznie o 160 tysięcy osób spośród których do tej pory rozlokowano zaledwie 86 osób.
Prezydent Andrzej Duda mówił w Bukareszcie, że zarówno on jak i prezydent Rumunii są przeciwni podziałowi. Podkreślał, że w Unii Europejskiej musi powstać spójna polityka w tej sprawie. Obydwaj zwracamy uwagę, że trzeba prowadzić działania prewencyjne, a to oznacza wdrażanie procesów pokojowych, tam gdzie toczy się wojna. Myślę tutaj o Syrii. Z drugiej strony oznacza to także pomoc humanitarną dla uchodźców, znajdujących się w istniejących już dzisiaj obozach po to, aby warunki życia tam były godziwe, a tym samym, żeby zmniejszała się presja migracyjna - podkreślał Andrzej Duda.
Ustępujący polski rząd zgodził się do tej pory przyjąć około 7 tysięcy uchodźców w ciągu najbliższych dwóch lat. Zdecydowana większość z nich czyli ponad 6 tysięcy to osoby, które są teraz we Włoszech i w Grecji. Prawo i Sprawiedliwość, które wygrało wybory parlamentarne, mówiło w kampanii, że jest przeciwne podziałowi uchodźców. Sprzeciw wobec pomysłu Komisji Europejskiej wyrażały też niektóre kraje Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. Węgry.
Rządowi Platformy Obywatelskiej zależało na tym, aby system podziału imigrantów był dobrowolny czyli aby liczby uchodźców nie były narzucane przez Brukselę. Ponadto Warszawa domagała się, by oddzielić uchodźców od imigrantów ekonomicznych i aby wzmocnić unijne granice.