Punktem zapalnym może okazać się oblężenie syryjskiego miasta Aleppo, obróconego w gruzy, ale wciąż trudnego do zdobycia. Jak pisze analityk w artykule opublikowanym na ukraińskim portalu "Nowoje Wremja", należy spodziewać się, że wojska syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa będą próbować zająć zrujnowane miasto. "Aby wziąć je siłą, trzeba je zrównać z ziemią. Szykuje się długa blokada Aleppo" - przekonuje Paweł Felgenhauer i jak dodaje, będzie to oblężenie porównywalne do walk o Grozny w czasie wojen czeczeńskich w latach 90. i pierwszych latach XXI wieku.

Reklama

Niewykluczone, że tureckie bądź zachodnie siły będą próbowały przebić korytarz humanitarny albo w jakiś sposób odblokować drogę ewakuacji powstańców, co z kolei może doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji z siłami rządowymi - ocenia analityk.

Jak przekonuje Felgenhauer, Moskwa przygotowuje się do takiej sytuacji i bierze pod uwagę eskalację konfliktu nawet na skalę europejską. Wskazuje na ostatnie manewry sił rosyjskich - dyslokacje wojsk "z myślą o wielkiej wojnie z Turcją" i ostatnie wielkie manewry na Krymie, przeprowadzone po ogłoszeniu ćwiczebnego alarmu bojowego.

Zdaniem analityka, należy się spodziewać osłabienia aktywności Rosji na wschodniej Ukrainie, z uwagi na ukraiński kryzys polityczny. Felgenhauer argumentuje, że Kreml liczy na rozpad Ukrainy, dlatego może skupić się na Syrii i Turcji. Przewiduje również, że wkrótce syryjskie siły rządowe wspierane przez rosyjskie lotnictwo dotrą do granicy tureckiej. "Jak zareaguje Turcja, nie wie nikt" - podsumowuje.

Czy jest więc wyjście z tej prowadzącej do wojny sytuacji? Rozmowy między Zachodem a Moskwą, a może także Ankarą, polityczna presja i szukanie pokojowego rozwiązania - wylicza Paweł Felgenhauer.