Donald Tusk zapowiedział, że podczas szczytu będzie starał się przekonać światowych liderów do tezy, że kryzys uchodźczy ma wymiar globalny i że konieczna jest większe poparcie oraz solidarne zaangażowanie całej wspólnoty międzynarodowej w zaspokajanie życiowych potrzeb uchodźców "doraźnie i w długofalowej perspektywie".
Mamy pełną świadomość, że ze powodu geografii, największa odpowiedzialność za uregulowanie kryzysu migracyjnego spada na Europę – powiedział Tusk. Wyraził przy tym nadzieję, że pozostali partnerzy z G7 włączą się w ten proces.
Przywódcy grupy państw G7 (USA, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Kanady) spotykają się 26 i 27 maja na japońskim półwyspie Shima (Ise-Shima). W spotkaniu biorą udział także szefowie Rady Europejskiej Donald Tusk i Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Zgodnie z programem obrad liderzy G7 mają omawiać sposoby pobudzenia światowej gospodarki, przedyskutować sposoby walki z terroryzmem oraz zastanowić się, jak przeciwdziałać uchylaniu się od płacenia podatków w kontekście afery "Panama Papers".
Oczekuje się, że zebrani w Japonii liderzy będą dążyli do zaprezentowania wspólnego stanowiska w najważniejszych kwestiach międzynarodowych takich, jak kryzys uchodźczy spowodowany m.in. przedłużającą się wojną w Syrii, sytuacja na Ukrainie, północnokoreańskie próby rakietowe i program nuklearny Pjongjangu. Rozmowy będą także poświęcone sporom terytorialnym i światowemu terroryzmowi.
Źródła unijne informowały w ubiegłym tygodniu, że Unia Europejska oczekuje, że szczyt G7 w Japonii potwierdzi konieczność utrzymania sankcji gospodarczych wobec Rosji.
Dyskusja o Ukrainie i Rosji będzie ważna z punktu widzenia UE, bo w dużej mierze wyznaczy kierunek dla naszych wewnętrznych dyskusji w Unii na ten temat. Tak było w poprzednich latach. Uważamy, że odpowiedź na kryzys ukraiński może być skuteczna tylko wówczas, jeśli będzie zgodna i skoordynowana w gronie G7 - stwierdził wysoki rangą urzędnik UE, zaangażowany w przygotowania do szczytu.