Niemcy będą musiały stawić czoło 45. prezydentowi USA i jego rządowi - pisze redaktor naczelny "Spiegla" Klaus Brinkbaeumer we wstępniaku do najnowszego wydania. "Niemcy muszą stworzyć sojusz przeciwko Donaldowi Trumpowi - podkreśla autor.
Będzie to trudne z dwóch powodów - zaznacza autor. Ponieważ dostaliśmy naszą liberalną demokrację od Amerykanów i ponieważ nie wiadomo, jak brutalny choleryk po drugiej stronie zareaguje na dyplomatyczną presję - tłumaczy Brinkbaeumer, zastrzegając, że opór przeciwko Ameryce może powieść się tylko przy współpracy z azjatyckimi i afrykańskimi partnerami oraz wspólnie z Unią Europejską.
Prezydent USA jest "patologicznym kłamcą" i jest rasistą - ocenia autor. Jego zdaniem Trump "próbuje puczu z góry, chce zainstalować nieliberalną demokrację lub coś jeszcze gorszego", a także naruszyć trójpodział władz. Tym, którzy mają inne zdanie, zarzuca zdradę - pisze Brinkbaeumer. Tak mówił Neron, cesarz i niszczyciel Rzymu, tak myślą tyrani - podkreśla autor komentarza.
Trump i jego "podpalacz" Stephen Bannon (doradca prezydenta-PAP) "dyskryminują ludzi za pomocą dekretu, a innych nie, jeśli pochodzą z krajów, w których Trump robi interesy" - czytamy w "Spieglu".
Zdaniem Brinkbaeumera Bannon chce zlikwidować zdobycze XX wieku - "wolny handel i multilateralizm", organizacje w rodzaju ONZ, WTO, NATO czy UE. Trump spełnia życzenia Bannona albo chce tego samego - zaznacza.
Zdaniem autora Trump łączy autentyczne obawy przed globalizacją z nacjonalizmem i ksenofobią. Tak postępują demagodzy, w ten sposób zdobywają wpływy - zauważa Brinkbaeumer.
Zagrożenie nie zniknie samo. Niemiecka gospodarka jest przeciwnikiem amerykańskiej polityki handlowej, niemiecka demokracja jest ideologicznym przeciwnikiem Trumpa, któremu w Niemczech pomagają prawicowi ekstremiści. Nadszedł czas, by bronić tego, co ma dla nas znaczenie: demokracji i wolności, Zachodu i jego sojuszy - pisze autor. Należy, jego zdaniem, "wzmacniać Europę i zaplanować polityczny i ekonomiczny opór przeciwko stanowiącemu zagrożenie prezydentowi".
Na wzbudzającej kontrowersje okładce tygodnika osoba przypominająca Trumpa trzyma w prawej ręce ociekająca krwią głowę Statui Wolności, a w lewej poplamiony krwią duży nóż.
Statua Wolności to posąg na wysepce u wejścia do portu w Nowym Jorku. Był to dar rządu francuskiego dla USA w stulecie uchwalenia Deklaracji Niepodległości. Uważana jest za symbol wolności i demokracji.