Terroryzm ma jednak coś wspólnego z islamem - pisze Reinhard Mohr we wtorkowym "Die Welt". Autor komentarza zwraca uwagę, że po każdym zamachu media i politycy oddzielają "sprawców, którzy zbłądzili" od religii muzułmańskiej. A przecież (zamachowcy) mają miliony sympatyków, którzy tworzą środowisko, w którym wzrasta nienawiść - podkreśla.
Mohr tłumaczy, że zwolennicy tego wyraźnego oddzielenia islamu od bestialskiego terroryzmu chcą zapobiec, by "krew rozlana przez terrorystów nie splamiła wiary".
Komentator przyznaje, że winę ponosi nie "islam jako taki" lecz "politycznie instrumentalizowany, reakcyjny, skrajnie radykalny islam (...) - nowatorski islamski faszyzm". Mohr porównuje go z "radykalno-fanatycznym chrześcijaństwem średniowiecza, które odpowiada za wyprawy krzyżowe, tortury i palenie czarownic - w imieniu i z błogosławieństwem Kościoła katolickiego".
Islamski terroryzm ma dziesiątki milionów zwolenników - czytamy w "Die Welt". Komentator przypomina falę demonstracji i protestów w świecie arabskim po opublikowaniu karykatur Mahometa i pyta: Dlaczego nie ma dziś takich (skierowanych przeciwko terroryzmowi) demonstracji?
"Dlaczego brak jest protestów porządnych muzułmanów?"
Dlaczego brak jest protestów porządnych muzułmanów? - pyta dalej Mohr podkreślając, że nie chodzi o kilku przedstawicieli organizacji muzułmańskich, lecz o demonstracje z udziałem tysięcy mieszkańców Kreuzbergu i Neukoelln - dzielnic Berlina, w których mieszka wielu muzułmanów.
Mohr krytykuje przy okazji także niemieckie społeczeństwo, które stale protestuje przeciwko zagrożeniu ze strony skrajnej prawicy, lecz w przypadku zagrożenia muzułmańskiego wykazuje brak odwagi i nadmiar politycznej poprawności.
"Sueddeutsche Zeitung" zastrzega, że kwestie wiary nie mają dla zamachowców większego znaczenia. Ten, kto poważnie traktuje religijne motywacje zamachowców, wpada w zastawione przez nich sidła - ostrzega autor komentarza Ronen Steinke.
Młodzi mężczyźnie nie stają się terrorystami pod wpływem islamskiej teologii, "choćby nie wiem jak była ona wypaczona". Ich decyzje wynikają z motywów świeckich: z historii rodzinnej i globalizacji, a przede wszystkim z przekonania, że "są upokarzani i deprecjonowani przez dostatnie, świeckie społeczeństwa Zachodu".
"Zamachowcy są terrorystami, a nie bojownikami Boga"
Dzieci imigrantów, które wzrastały w Manchesterze, Nicei czy w Zagłębiu Ruhry, stają się coraz bardziej podatne na ideologię "oporu", którego celem jest przywrócenie rzekomo zranionej godności ich grupy - czytamy w "SZ". Chcą zemsty na tych, przez których czują się poniżeni - podkreśla Steinke.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" podziela opinię, że zamachowcy są terrorystami, a nie bojownikami Boga. Państwo prawa oparte na wolności chroni wolność wyznania w ramach konstytucji. Państwo nie ma w zasadzie problemów z islamem, a tylko z tymi, którzy wykorzystują religię do uzasadniania przemocy - pisze Reinhard Mueller na łamach "FAZ".