"Prezydent Francji Emmanuel Macron skrytykował w piątek polskie władze za odmowę zaostrzenia unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, a Warszawa zarzuciła mu +arogancję+. (...) Ochłodzenie stosunków francusko-polskich przerodziło się w piątek w kryzys dyplomatyczny" - czytamy w tekście zamieszczonym na stronie internetowej konserwatywnego "Le Figaro" pióra Isabelle Lasserre.
Dziennikarka zauważa, że podczas swej podróży do Europy Środkowej i Wschodniej Macron "usiłował przeforsować kwestię pracowników delegowanych". "Próbował pozyskać dwa z czterech krajów Grupy Wyszehradzkiej, Czechy i Słowację, wierząc, że może w te sposób osłabić sprzeciw Polski i Węgier wobec jego planu zaostrzenia unijnej dyrektywy w tej sprawie" - dodaje Lasserre. I przypomina, że już przed wizytą Macrona "Warszawa przypuściła kontratak", ostrzegając, że "do końca" będzie broniła stanowiska w sprawie pracowników delegowanych.
"Polska odmowa wyraźnie była powodem (utraty) cierpliwości ze strony francuskiego prezydenta" - wskazuje "Le Figaro".
Dziennik "Le Monde" pisze, że Macron "wywołał kryzys dyplomatyczny z Polską". "Napięcie rośnie między Francją a Polską. Emmanuel Macron ostro skrytykował polski rząd, potępiając jego odmowę zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych" - pisze gazeta na swej stronie internetowej. I cytuje Macrona, który decyzję Warszawy, uznał za "nowy błąd", który Polskę "stawia się na marginesie" Europy "w wielu kwestiach". Przywołuje także jego wypowiedź, że Polska "zdecydowała sama się izolować".
"Odpowiedź Warszawy na ataki Macrona była cięta" - ocenia dalej "Le Monde". I przytacza słowa premier Beaty Szydło, według której wypowiedzi francuskiego prezydenta były "aroganckie" i "być może wynikają z braku doświadczenia i obycia politycznego". Polska "jest takim samym członkiem UE, jak Francja" - podkreśliła polska premier, cytowana przez gazetę.
Reagując na te słowa polskiej premier Pałac Elizejski powiedział "Le Monde", że wypowiedź prezydenta Francji nie była "krytyką państw wschodnich, lecz krytyką sformułowaną już przez Komisję Europejską na temat nieprzestrzegania ważnych reguł europejskich przez jeden rząd (a nie przez polski naród)". "Prezydent powiedział również (...), że będzie kontynuował pracę ze wszystkimi w UE, w tym z Polską" - dodał Pałac Elizejski, cytowany przez "Le Monde".
Lewicowy dziennik "Liberation" w tekście pt. "Polska zirytowała prezydenta Emmanuela Macrona i vice versa" podkreśla, że "Emmanel Macron nie lubi, kiedy ktoś mu się sprzeciwia".
Po wizytach w Austrii, Rumunii i Bułgarii "rozdrażniony odmówieniem (przez polski rząd) zaostrzenia warunków delegowania pracowników prezydent Francji przypuścił rzadki, brutalny atak na Warszawę" - ocenia "Liberation". I przytacza słowa Macrona o tym, że Polacy zasługują na więcej niż przywódcy, którzy odmawiają walki z dumpingiem społecznym.
Dziennik "Le Figaro" pisze również, że "francusko-polskie relacje uległy już bardzo silnemu ochłodzeniu na jesieni 2016 roku, kiedy nowa władza PiS zerwała podpisany przez poprzedni rząd kontrakt na kupno 50 francuskich śmigłowców wojskowych Caracal, ażeby kupić śmigłowce amerykańskie".
Gazeta zauważa, że "28 lat po upadku komunizmu i upadku ZSRR nadal występują silne różnice między Wschodnią a Zachodnią Europą". "Polska nadal jest państwem buforowym między Wschodem a Zachodem. Wyjście z totalitaryzmu nie jest takie proste. Koncepcja demokracji, jaką ma Polska, nie jest taka sama jak nasza. Dla nich dyktatura większości, jest prawem większości, a dla nas dyktatura większości, to wciąż dyktatura" - powiedział gazecie prezes Fundacji Schumana Jean-Dominique Giuliani.
Według niego "formuła ta syntetyzuje +niezrozumienie"+, które utrzymuje się między krajami Grupy Wyszehradzkiej a Europą Zachodnią". Prawdą jest, że UE nie zawsze dobrze zabierała się za rozwiązywanie problemów "swych kłopotliwych członków na Wschodzie, nie doceniając niebezpieczeństwa, które wciąż stanowi dla nich Rosja, nie bacząc na ich odmowę przyjęcia muzułmańskich migrantów, co tamte państwa uważają za atak na ich tożsamość, a także grożąc stworzeniem Europy kilku prędkości" - ocenia ekspert ds. europejskich. "Lepiej jest myśleć po europejsku". Potrzeba czasu, spokoju i cierpliwości" - dodaje.