Carles Puigdemont i jego współpracownicy: Antoni Comin, Clara Ponsati, Meritxell Serret oraz Lluis Puig zgłosili się na policję w niedzielę rano. Jak podają belgijskie media, katalońscy politycy zdecydowali się na ten krok, by uniknąć aresztowania niekorzystnego z wizerunkowego punktu widzenia.

Reklama

Madrycki sąd Audiencia National wydał Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) w piątek. Władze Hiszpanii zarzucają w nim politykom katalońskim m.in. "rebelię, działalność wywrotową, sprzeniewierzenie środków publicznych i nieposłuszeństwo wobec władz centralnych”. Według prawa hiszpańskiego za czyny te może grozić nawet do 30 lat więzienia. Tego samego dnia belgijska prokuratura federalna powiadomiła, że otrzymała ENA.

Jak powiedział w niedzielę rzecznik prokuratury w Brukseli Gilles Dejemeppe, zgodnie z obowiązującymi przepisami belgijski sąd musi teraz rozpatrzyć hiszpański wniosek w ciągu 24 godzin i zdecydować, czy osoby, wobec których wydano nakaz, zostaną aresztowane, zwolnione za kaucją czy też sam wniosek zostanie odrzucony.

Wstrzymanie nakazu jest możliwe głównie z powodów proceduralnych (np. przedawnienia). Ale jest kilka wyjątków.

Reklama

Pierwszy to sytuacja, gdy istnieje podejrzenie, że ekstradycja mogłaby naruszać prawa podstawowe danej osoby. W takim przypadku sąd ma 15 dni na rozpatrzenie sprawy.

Od jego wyroku można się odwołać, jednak za każdym razem orzeczenie musi nastąpić w terminie kolejnych 15 dni. Według analiz niektórych mediów maksymalny okres odroczenia apelacyjnego może wynieść 45 dni, według innych – 60.

Inną możliwością zatrzymania wykonania europejskiego nakazu aresztowania jest wystąpienie o azyl polityczny. W przypadku obywatela kraju UE jest to jednak bardzo mało prawdopodobne. Zgodnie z zapisami Traktatu Amsterdamskiego wszystkie kraje UE uważane są bowiem za kraje praworządne.

Dodatkowo ekstradycja, nawet po jej orzeczeniu, może zostać wstrzymana z "ważnych powodów humanitarnych", czyli zagrożenia życia lub zdrowia. W sobotę minister sprawiedliwości Belgii Koen Geens powiedział, że po wydaniu ENA przez Hiszpanię jego rząd nie ma żadnego wpływu na dalsze losy objętych nim osób.

Geens podkreślił, że ENA jest "całkowitą procedurą prawną" i inaczej, niż przy normalnej międzynarodowej ekstradycji, "władza wykonawcza nie odgrywa żadnej roli w procedurze ENA. Wszystko odbywa się poprzez bezpośrednie kontakty pomiędzy władzami wymiaru sprawiedliwości".

27 października hiszpański Senat zaaprobował przejęcie przez rząd Mariano Rajoya władzy w Katalonii, by zahamować proces odrywania się tego regionu od reszty kraju. Nastąpiło to krótko po przyjęciu przez kataloński parlament w tajnym głosowaniu rezolucji o ustanowieniu niezależnej od Hiszpanii Republiki Katalonii.

"Jest gotów" startować w wyborach

Tymczasem rzecznik rządu w Madrycie Inigo Mendez de Vigo powiedział, że każdy polityk może startować w tych wyborach, pod warunkiem, że nie został skazany za przestępstwo.

Puigdemont natomiast powiedział w piątek belgijskiej telewizji RTBF, że "jest gotów" wystartować w katalońskich wyborach.

Sondaż, którego wyniki opublikował w niedzielę kataloński dziennik "La Vanguardia", pokazał, że partie opowiadające się za secesją Katalonii wygrają regionalne wybory w grudniu, lecz mogą nie uzyskać parlamentarnej większości. Przed rozwiązaniem 135-miejscowego katalońskiego parlamentu przez Madryt partie te miały tam 72 miejsca. Najnowszy sondaż daje im od 66 do 69 miejsc.

W sobotę Puigdemont zaapelował na Twitterze o zjednoczony front zwolenników niepodległej Katalonii. Zamieścił link do internetowej petycji w sprawie utworzenia "listy jedności" zwolenników niepodległości Katalonii przed zarządzonymi przez Madryt na 21 grudnia wyborami. W niedzielę po południu pod petycją podpisały się już prawie 94 tys. osób.