Dowództwo SDF twierdzi, że Turcja i będący z nią w sojuszu syryjscy rebelianci rozpoczęli w czwartek w północnej Syrii dużą ofensywę lądową, atakując trzy wioski. W specjalnym oświadczeniu Kurdowie napisali, że atak sił tureckich na wioski "poza obszarem zawieszenia broni" zmusił do ucieczki tysiące cywilów. "Nasze siły wciąż się ścierają” - zakomunikowano.

Reklama

"Pomimo zaangażowania naszych sił w decyzję o zawieszeniu broni i wycofania naszych sił z całego obszaru objętego porozumieniem państwo tureckie i powiązane z nim frakcje terrorystyczne nadal naruszają rozejm" - stwierdziło dowództwo SDF. Jeden z kurdyjskich dowódców, Mustafa Bali, ostrzegł na Twitterze, że SDF skorzystają z przysługującego im prawa do samoobrony.

W reakcji prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że Turcja skorzysta z prawa do rozbicia kurdyjskich oddziałów, jeśli te nie wycofają się ze "strefy bezpieczeństwa", czyli szerokiego na 30 km pasa na terytorium Syrii przy granicy z Turcją. Utworzenie tej strefy było jednym z punktów porozumienia rozejmowego Ankary z Waszyngtonem, zawartego w zeszłym tygodniu.

Chodzi o umowę, na mocy której Turcja na 120 godzin zawiesiła wszystkie operacje militarne, by pozwolić kurdyjskim bojownikom na opuszczenie przygranicznego pasa w północno-wschodniej Syrii. W zamian USA obiecały zniesienie sankcji nałożonych na Turcję za ofensywę na syryjskich terenach.

Jednocześnie ministerstwo obrony Turcji potwierdziło, że wojska tureckie starły się z Kurdami w pobliżu syryjskiego miasta Ras al-Ajn. Ankara twierdzi, że jej siły musiały się bronić, a pięciu tureckich żołnierzy zostało rannych w ataku przeprowadzonym przez jednostki kurdyjskiej milicji YPG, które używały m.in. dronów i moździerzy. YPG, czyli Ludowe Jednostki Samoobrony, wchodzą w skład SDF.

Rosja twierdzi tymczasem, że uzgodnione we wtorek porozumienie Moskwy z Ankarą zostało już pomyślnie zrealizowane. Jak pisze agencja Interfax, rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Wierszynin powiedział: "Z satysfakcją odnotowujemy, że układ zawarty w Soczi jest wdrażany w życie”.

Chodzi o ustalenia poczynione przez prezydentów Rosji i Turcji w Soczi, zgodnie z którymi kurdyjscy bojownicy dostali 150 godzin na wycofanie się z całego pasa o szerokości 30 km od granicy z Turcją, a proces ten miały kontrolować rosyjskie siły wraz z syryjską armią rządową.

Reklama

Realizację porozumienia potwierdza agencja RIA Nowosti, która powołuje się na dowództwo SDF i podaje, że wszystkie kurdyjskie oddziały wycofały się na odległość 32 km od granicy z Turcją. Dodatkowo - jak napisała RIA - Kurdowie zadeklarowali, że są gotowi przyłączyć się do syryjskiej armii, jeśli wypracowane zostanie polityczne rozwiązanie konfliktu w północno-wschodniej Syrii.

Rosyjska agencja poinformowała także, że w ramach porozumienia z Soczi rosyjska policja wojskowa rozpoczęła w czwartek patrolowanie szerokiego na 10 km pasa w tym regionie Syrii wzdłuż granicy z Turcją. Rosyjskie ministerstwo obrony podało, że patrole monitorują przygraniczną trasę o długości 60 km.