Trzyosobowy, niewielki śmigłowiec odbywał lot w okolicach miasteczka Rudskogen w południowo-wschodniej Norwegii. Załoga miała wykonać zdjęcia dużego placu budowy.

Reklama

W pewnym momencie pilot zgłosił awarię silnika i zdecydował o awaryjnym lądowaniu. Lądując, stracił panowanie nad maszyną i uderzył w zaparkowaną przy drodze cysternę z benzyną.

Tylko cud sprawił, że nikt nie zginął. Pilot śmigłowca i jego dwóch pasażerów wyszło z wypadku jedynie z drobnymi zadrapaniami. W ciężarówce nikogo nie było.