Ile razy w ciągu roku można wyskoczyć na narty do ekskluzywnego kurortu w Aspen albo pojechać na weekend do Dubaju. Bogaci Rosjanie już znudzili się luksusem. Szukają innych sposobów na zapełnienie czasu wolnego od zarabiania pieniędzy.

Hitem sezonu wśród przerażająco bogatych Rosjan jest ostatnio możliwość wcielenia się w rolę "plebsu". Na czym polega atrakcja? Paliwowi baronowie czy rosyjscy ministrowie płacą po siedem tysięcy dolarów - ponad 17 tysięcy złotych - za noc, którą spędzą jako kelner, kierowca taksówki albo bezdomny w moskiewskim rynsztoku.

Reklama

"Rola jednonocnej prostytutki ma coraz większe wzięcie" - ekscytuje się Sergey Kniaziew, prezes firmy Producers Center, która organizuje nietypowe rozrywki. Spełniał zachcianki nawet samego Władimira Putina.

Jednym z jego stałych klientów był też magnat paliwowy Michaił Chodorkowski. Był, dopóki dwa lata temu nie został zesłany do uranowej kolonii IK-10 w Krasnokamieńsku. "Nie, akurat tej atrakcji mu nie organizowałem" - zapewnia ze śmiechem Kniaziew, który bogatym oferuje m.in. zapasy z niedźwiedziami w syberyjskiej tajdze.

Reklama

"Rosyjscy biznesmeni żyją w ciągłym stresie. To najlepszy sposób, żeby zapomnieć o codziennych zmartwieniach" - tłumaczy Kniaziew. "Inni chcą po prostu uciec od swojego przewidywalnego, monotonnego życia" - dodaje.

Niestety, usługa nie działa obustronnie. A szkoda - wielu motorniczych tramwaju z chęcią zamieniłoby się miejscami z jakimś miliarderem, choć na jedną noc. Nawet... za darmo.