"Jeśli poziom wody opadnie, to wyłączymy reaktory" - zapowiada w telewizji CNN Robert Yanity, rzecznik firmy zarządzającej elektrownią w Południowej Karolinie. Tłumaczy, że nie da się niestety przebudować rur tak, by zasysały wodę z terenów na niższym poziomie. Takie instalacje są niezwykle drogie i zakładu zwyczajnie na to nie stać.

Reklama

Inna sprawa, że do chłodzenia reaktora nie można wykorzystywać wody z samego dna rzeki - jest w niej muł i ryby. Gdyby dostały się do reaktora, oznaczałoby to poważne problemy.

Jednak zwykłym ludziom brak prądu nie grozi. Energia może jednak zdrożeć. Wszystko dlatego, że prąd będzie docierał do odbiorców z dalekich elektrowni. A przesyłanie energii kosztuje.