"Przedstawiam Wam gubernatora miasta Gori. Jutro oficjalnie zaczyna prace w mieście. Zna funkcje i przyniesie porządek, żeby ludzie mogli rozpocząć normalne życie. W Gori jest prąd i woda. Proszono nas żeby przywrócić normalne funkcjonowanie" - tak generał Borysow zapowiedział przedstawił rosyjskie władze gruzińskiego miasta Gori. Wywiad z wojskowym wyemitował kanał TVP Info.

Reklama

Wygląda to na okupację, ale Rosjanie wolą nazwę "strefa buforowa". Według świadków w strefie dzieją się przerażające rzeczy, a osetyńskie bandy mszczą się za gruziński atak na zbuntowaną prowincję. Uzbrojone bandy, niejednokrotnie z pomocą rosyjskich żołnierzy, plądrują i podpalają dom po domu. Dochodzi do egzekucji i gwałtów.

O powstrzymanie grabieży zaapelowała m.in. amerykańska Sekretarz Stanu Condoleezza Rice. Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow odpowiedział jej, że jeśli tylko te doniesienia się potwierdzą, wyciągnie poważne konsekwencje.

Rosjanie twierdzą, że są w Gori pozbierać broń zostawioną w popłochu przez Gruzinów. "Jesteśmy tu po to, żeby arsenał nie dostał się w niepowołane ręce" - mówił generał Wiaczesław Borysow. To oficjalne wytlumaczenie zajęcia m.in. dużych koszar pod Gori i wyjścia oddziałów kilkadziesiąt kilometrów w stronę Tbilisi. Na szczęście nie dojechały one do zapory obsadzonej przez doborowe gruzińskie oddziały, które wróciły z Iraku. Wtedy mogłoby dojść do walk, które na nowo rozpalilyby wojnę.

Reklama

Jutro Rosjanie mają oddać kontrolę na miastem gruzińskiej policji. "Wydaje się, że Rosjanie podjęli decyzję polityczną o wycofaniu się z Gori. Dowódca wojskowy zapewnił mnie, że jutro opuszczą Gori" - powiedział szef gruzińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Lomaja. Ale jak zapowiada gen. Borisow oddziały rosyjskie pozostaną w rejonie jeszcze przez dwa dni, a jutro jedynie dopuszczą policję do wznowienia pilnowania porządku. Gori będzie już wtedy najprawdopodobniej ogołocone z broni i splądrowane przez osetyjskich łowców łupów.