Ambasador Sadoś - jak podaje Polska Agencja Prasowa - miał podkreślać, że choć w ostatnich latach UE doświadczyła fal nielegalnej migracji, to jednak obecna sytuacja na granicy białorusko-polskiej jest inna, bo po raz pierwszy kryzysem migracyjnym zarządza podmiot państwowy, czyli Białoruś. Przekonywał, że reżim Łukaszenki nie cofa się i aby osiągnąć swoje cele, próbując destabilizować Polskę, Litwę i Łotwę oraz całą UE.
Jak podaje agencja, Sadoś poinformował, że Łukaszenka świadomie i cynicznie wykorzystuje w tym celu dzieci, przyciągając na Białoruś całe rodziny i obiecując im łatwy dostęp na terytorium UE. W rzeczywistości zmusza je do wielodniowej wędrówki po lesie i nielegalnego przekraczania zielonej granicy.
"Wszystkie głosy w duchu zrozumienia"
Z nieoficjalnych informacji wynika, że dyskusja na spotkaniu ambasadorów na ten temat była długa. Wypowiedzieli się m.in. przedstawiciele Łotwy, Niemiec, Litwy, Holandii, Belgii, Estonii, Grecji, Węgier i Komisji Europejskiej. - Wszystkie głosy były w duchu zrozumienia dla powagi sytuacji - powiedział PAP jeden z dyplomatów po spotkaniu.
Sadoś miał też przekazać, że w czwartek polska Straż Graniczna opublikowała w mediach społecznościowych wideo, na którym obywatelka Iraku apeluje do swoich rodaków, aby nie wierzyli białoruskim służbom. Ostrzega, że przekroczenie granicy jest bardzo trudne i niebezpieczne, stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia. Kobieta przebywa obecnie w ośrodku dla cudzoziemców i zrezygnowała z ubiegania się o ochronę w Polsce, gdyż jej celem były Niemcy. Obywatelka Iraku chce obecnie wrócić do swojego kraju.
Polska podkreślała na spotkaniu w Brukseli, że wszystkim osobom odnalezionym przez nasze służby na terytorium kraju zapewniana jest niezbędna pomoc, w tym medyczna. Dyplomata poinformował też, że władze Białorusi prowadzą szeroko zakrojoną kampanię dezinformacyjną wymierzoną w Polskę, obwiniając ją za sytuację na granicy.
"Poważne konsekwencje"
Ambasador Sadoś miał podkreślić, że Polska nieustannie apeluje do organizacji międzynarodowych, w tym w szczególności do odpowiednich agend ONZ (UNHCR i IOM), o podjęcie natychmiastowych działań w celu rozwiązania sytuacji we współpracy z Białorusią. W apelach tych podkreśla się, że kontynuacja działań reżimu Łukaszenki i dalszy transfer migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki na Białoruś może mieć bardzo poważne konsekwencje w przyszłości i doprowadzić do kryzysu humanitarnego na Białorusi.
Polska na spotkaniu zaapelowała też o polityczne wsparcie UE, aby przeciwdziałać kampanii dezinformacyjnej władz białoruskich, wskazującej, że państwa członkowskie UE są odpowiedzialne za sytuację na granicach zewnętrznych Unii.
Komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson w środę w nocy napisała na Twitterze, że jest zaniepokojona sytuacją na granicy z Białorusią i chce spotkania z ambasadorami Polski, Litwy i Łotwy przy UE. Informacja była zaskoczeniem dla Polski i państw bałtyckich. Polska odpowiedziała, że o tych kwestiach trzeba rozmawiać w gronie unijnej "27".
Z informacji PAP wynika, że na spotkaniu w piątek KE odniosła się do tej kwestii i przeprosiła za błędy komunikacyjne.