Ławrow zarzucił krajom zachodnim, że "egoistycznie" traktują "uzasadnione obawy Rosji" i "wybiórczo podchodzą do swoich zobowiązań w ramach OBWE". Podkreślił, że Rosja zamierza nadal porozumiewać się, przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi, w sprawie żądanych przez nią gwarancji bezpieczeństwa, ale jest zainteresowana "konkretną reakcją", a nie - jak to ujął - "wykrętami" ze strony Zachodu.
Szef MSZ Rosji powiedział, że obecne ćwiczenia wojskowe na Białorusi, gdzie znajdują się siły rosyjskie, wywołują "niezrozumiały niepokój" państw zachodnich.
Powtórzył argument Moskwy, że jej wojska - których koncentracja u granic Ukrainy wywołuje niepokój Zachodu - znajdują się na jej własnym terytorium.Odrzucił przy tym oceny, że Rosja stosuje agresję. - Nie chcemy nikomu grozić, to nam grożą- oświadczył.
Ławrow: to budzi ubolewanie
Truss relacjonowała, że Ławrow powiedział jej na spotkaniu, iż Rosja nie ma planów inwazji na Ukrainę. - Chcielibyśmy jednak, by te słowa zostały poparte konkretnymi działaniami - powiedziała. Wymieniła w tym kontekście odsunięcie sił i sprzętu zgromadzonych przez Rosję przy granicy z Ukrainą.
Komentując te oceny, Ławrow powiedział, że na spotkaniu z brytyjską minister Truss powtarzało się "żądanie, by zabrać wojska rosyjskie z terytorium Rosji" i że budzi to "ubolewanie".
Szefowa brytyjskiej dyplomacji na konferencji prasowej oskarżyła Rosję o agresywne zachowanie. Podkreśliła, że dyplomacja Rosji nie powinna przeszkadzać Ukrainie w decydowaniu o swojej przyszłości. Ostrzegła, że wojna przeciwko Ukrainie byłaby długim konfliktem, sojusznicy Kijowa wprowadziliby sankcje, a gazociąg Nord Stream2 nie zostałby uruchomiony.
- Fakty mówią same za siebie. Widzimy zwiększenie liczby wojsk na granicy z Ukrainą, wojnę hybrydową w celu destabilizacji sytuacji na Ukrainie. Rosja ma wybór, może iść drogą dyplomatyczną i współpracować z NATO, albo kontynuować tę drogę, którą widzimy - powiedziała Truss.