Półoficjalna agencja Tasnim podała, że w sobotę pod opieką lekarzy znalazło się co najmniej 30 uczennic ze szkoły w położonej na północnym zachodzie kraju Urmii, co oznacza, że fala zatruć ogarnia coraz mniejsze ośrodki.
Morteza Khatami z parlamentarnej komisji zdrowia poinformował, że uczennice są ofiarami zatrucia kilkoma rodzajami gazów. Do objawów należą problemy z oddychaniem, zawroty i bóle głowy, ale generalny stan zdrowia dzieci ma być dobry.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy odnotowano w Iranie kilkaset przypadków zatruć uczennic nieokreślonym gazem. Miało do nich dojść w dziesiątkach szkół, zwłaszcza w świętym mieście Kom, gdzie 30 listopada zdarzył się pierwszy wypadek grupowego zatrucia.
Jak podał portal Iran International, doprowadziło to do mobilizacji rodziców i protestów przed szkołami i departamentami edukacji w kilku miastach, łącznie z Teheranem. Zgromadzeni mieli wykrzykiwać m.in. "śmierć Talibanowi, czy to w Afganistanie, czy w Iranie". Natomiast demonstranci zgromadzeni pod resortem edukacji stolicy mieli skandować "Gwardio rewolucyjna, Basidż, jesteście naszym IS" - Państwem Islamskim.
Kto stoi za zatruciami?
Pojawiło się podejrzenie, że za zatruciami stoją kręgi fundamentalistów religijnych, którzy chcieliby uniemożliwić edukację dziewcząt; o takiej koncepcji wspomniał m.in. urzędnik resortu zdrowia - podaje AFP. Media rządowe skierowały oskarżenia w stronę Zachodu: znana ze swojej radykalnej linii gazeta "Kayhan" uznała, że ataki na szkoły są "nową fazą hybrydowej wojny Zachodu i jego irańskich agentów przeciwko Republice Islamskiej".
Sprawa zatruć zaczęła się w czasie, gdy Iranem wstrząsał ruch protestu wywołanego śmiercią Mahsy Amini, młodej Kurdyjki zatrzymanej we wrześniu przez policję moralności za naruszenie kodeksu ubioru wymagającego od kobiet zasłaniania włosów chustą. W trakcie przetrzymywania przez policję Amini zasłabła i wkrótce zmarła. Jej śmierć oraz informacje o pobiciu w czasie przewożenia na komisariat wywołały gwałtowne protesty w wielu miastach Iranu, w których zginęły nawet setki demonstrantów, a kilkanaście tysięcy aresztowano. Uczennice były również odrzucającymi hidżaby uczestniczkami antyrządowych protestów.
Amerykański projekt badawczy Clinical Threats ocenił "z umiarkowaną pewnością", że zatrucia gazem były skoordynowaną kampanią przemocy wobec uczennic, która była tolerowana przez władze.