Moskwie rzutem na taśmę udało się zaprosić na paradę zwycięstwa siedmiu zagranicznych przywódców. Tymczasem w Warszawie ukraińska diaspora uniemożliwiła rosyjskiemu ambasadorowi złożenie wieńca na cmentarzu żołnierzy radzieckich.

Reklama

– Przeciwko naszej ojczyźnie znów rozpętano prawdziwą wojnę, ale daliśmy odpór międzynarodowemu terroryzmowi, obronimy też mieszkańców Donbasu, zagwarantujemy sobie bezpieczeństwo – zapowiadał Władimir Putin. Prezydent oskarżył przy tym o atakowanie Rosji „globalistyczne elity zachodnie”, które – jego zdaniem – „skłócają ludzi i dzielą społeczeństwa, prowokują krwawe konflikty i przewroty, sieją nienawiść, rusofobię, agresywny nacjonalizm”.

Ich celem, „dla którego zebrano neonazistowskie śmieci z całego świata”, miałby być „rozpad i zniszczenie naszego kraju, przekreślenie rezultatów II wojny światowej, ostateczne zepsucie systemu bezpieczeństwa globalnego i prawa międzynarodowego, zaduszenie dowolnych suwerennych centrów rozwoju”. „Przemówienie, w którym nie było ani jednej nowej myśli, a wszystkie stare zabrzmiały jak dawniej” – skomentowała Meduza.io.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>